EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 30. - OSTATNI
   Pocierając swoje nagie ramiona stała obok ogromnego stołu z przekąskami uważnie obserwując otoczenie. Obok niej co chwilę przechodzili kompletnie nieznani jej ludzie, ubrani w wieczorowe stroje. Kobiety odziane w długie suknie spoglądały na jej krótką sukienkę wykonaną z czarnego materiału, która odsłaniała długie nogi. Rozpoznała nawet kilka modelek, które wpatrywały się w jej figurę z lekką zazdrością. Maddie miała nie rzucać się w oczy, jednak to nie jej wina, że każdy spoglądał na nią ze zachwytem. Lynn tylko na chwilę oddaliła się od przyjaciółki i kiedy w końcu wróciła z dwoma kieliszkami szamana w ręce, od razu podła jeden dziewczynie. Maddie odebrała go od Lynn, jednak nie była w stanie napić się nawet łyka. Alkohol dzisiejszej nocy zdecydowanie nie był wskazany. Musiała zachować trzeźwość umysłu, a mentalnie szykowała się na ostatecznie starcie z Nathanem.
   Luke pojawił się w zasięgu jej wzroku, więc momentalnie podstawiła kieliszek z szampanem na stolik obok i podeszła do chłopaka szybkim krokiem. 
-Zrobiłeś rozeznanie? - Zapytała Maddie uważnie spoglądając na swojego szwagra.
-Nathan wie, że tu jesteśmy - odparł niepewnie Luke spoglądając na dziewczynę z lekką przestrogą. - Chce się tobą spotkać. Podejrzewa, że chcesz odzyskać mieszkanie. 
   Maddie nerwowo przeczesała włosy palcami i rozejrzała się dookoła. 
-W porządku - zgodziła się na rozmowę, w końcu sama wiedziała, że będzie nieunikniona. Miała tylko szczerą nadzieję, że dzisiejszej nocy nie wydarzy się nic złego. 
-Jesteśmy z tobą - pocieszyła ją Lynn ściskając jej dłoń. Maddie odebrała jej szampana i jednym pociągnięciem wypiła cała zawartość kieliszka. Skrzywiła się nieco, po chwili czując, jak delikatne ciepło rozlewa się po jej wnętrzu. Może i powinna zachować trzeźwy umysł, ale wiedziała, że bez pomocy może nie poradzić sobie z przeszłością. 
   Przyjaciółki skierowały się z starszym Brooksem, który zaprowadził je do pomieszczenia mającego służyć za biuro. Kiedy cała trójka znalazła się wewnątrz, Maddie od razu dostrzegła Nathana siedzącego za biurkiem, który popijał bursztynowy alkohol z kryształowej szklaneczki. Mężczyzna cmoknął ustami, kiedy zauważył swoich gości i podniósł się z miejsca. Podszedł do Maddie i uścisnął ją z szerokim uśmiechem na twarzy, a ona z całych sił spróbowała odepchnąć go od siebie. Nathan zaśmiał się, widząc zaciskającą się na jego ramieniu dłoń Luke'a, który swoją postawa nakazał mu trzymać ręce przy sobie. 
-Maddeline, moja kochana - zaczął swoim przesłodzonym głosem, od którego zemdliło dziewczynę. Maddie chciała jak najszybciej wrócić do domu i mieć ten rozdział życia już dawno zamknięty i pozostawiony za sobą. - Jestem zaszczycony obecnością twoich przyjaciół - przeniósł wzrok z Brooksa na Lynn, która uśmiechnęła się sztucznie przewracając oczami. 
-Nie jesteśmy tu dla przyjemności.
-Pieniądze zawsze są dla ludzi przyjemne - zaczął mężczyzna podchodząc do biurka. - Chcecie sprzedać moje mieszkanie. 
-To mieszkanie należało do mojej mamy! - Oburzyła się Maddie wchodząc w głąb pomieszczenia. - Teraz mam do niego wyłączne prawa, a tobie nic do tego. 
-Myślałem, że ułożyłaś sobie życie w Los Angeles. Teraz nagle potrzebujesz wróciłć co Londynu. Po co, kochaniutka? 
-Nie interesuj się - wtrącił się Luke stając za plecami Maddie, a Nathan parsknął śmiechem. 
-To twój chłoptaś? - Zapytał kpiąca wskazując na dwójkę palcem. 
-Czy możemy przejść do konkretów? - Uściśliła Lynn stając obok przyjaciół. 
-Rozumiem, że chcesz sprzedać mieszkanie Lydii? Odkupię je od ciebie. 
-Po moim trupie - rzuciła od razu Maddie kręcąc głową. 
   Nathan niewiele robiąc sobie z jej słów wyciągnął telefon i wykonał krótką rozmowę, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się jeden z jego pracowników. Ubrany w czarny garnitur spojrzał przelotnie na trójkę przyjaciół i położył na biurku jakieś dokumenty. Nathan chwycił pióro w dłoń i szybko zapisał coś na białych kartkach, po chwili wręczając je Maddie. 
   Dziewczyna uważnie przyjrzała się dokumentom rozumiejąc, że własnie Nathan podpisał akt kupna nieruchomości jaką było mieszkanie jej mamy oraz wypisał czek na kwotę okrągłego miliona. Luke spojrzał na czek przez ramię dziewczyny i złapał głęboki oddech. 
-Wiesz, że jest warte mniej, znaj moją dobra wolę. 
-Myślisz, że pójdzie ci tak łatwo? - Zapytała Maddie spoglądając na niego z uniesioną powieką. 
-Mój notariusz już wszystko przygotował, wystarczy, że to podpiszesz. 
-Po co ten pospiech? - Zapytała Lynn siadając wygodnie na fotelu przed biurkiem Ułożyła swoje długie nogi na jego blacie i spojrzała na Maddie. - Najpierw przeczytamy, co tam jest nabazgrane, a potem będziemy omawiać dalsze warunki sprzedaży - Maddie skinęła głową i zasiadła na niewielkiej sofie wczytując się wraz z Lukiem w treść umowy, 
-Może coś do picia? - Zapytał Nathan spoglądając na Lynn, która celowo prowokowała mężczyznę bawiąc się palcami kosmkiem swoich włosów. 
-Och, obędzie się. Swoja drogą, cóż to za przyjęcie? Opijamy nową kochankę? - Zapytała, za co Maddie skarciła ja wzrokiem. 
-Własnie ukończyłem nową kolekcję ubrań - wyjaśnił. - Po ostatniej katastrofie w Stanach, kiedy w okrutny sposób odebrano mi projekty, musiałem odbić się od dan. Dzisiejszy wieczór jest uwieńczeniem mojej pracy. 
-Mam nadzieję, że tym razem obyło się bez kradzieży. 
-I bezczelnego przywłaszczania sobie mojego spadku - wtrąciła się Maddie
-Drogie panie, nie bądźcie dla mnie takie niemiłe. 
   Maddie zmrużyła gniewnie oczy, jednak nie dodała już nic więcej. Chciała jak najszybciej wyjść i nigdy nie wracać. 
-Nie musisz tego podpisywać - odezwał się nagle Luke, kiedy dziewczyna przykładała już pióro do kartki. 
-To jedyne sensowne rozwiązanie. Czas nam się kończy. 
-A co jeśli Jai dowie się...
-Nie dowie - przerwała mu i pośpiesznie podpisała dokument. I właśnie w tamtym monecie Maddie zamknęła za sobą ostatnie lata. Naprawdę nie chciała już wracać do czasów, gdzie była nękana przez Nathana, ponieważ zaciągnęła u niego długi. Nie chciała już wracać do lat, gdzie rozłąka rodziców odbiła się na niej w okropny sposób. Nie chciała i wiedziała, że już nigdy więcej nie będzie musiała oglądać tego szyderczego uśmieszku na twarzy Nathana. 
   Mężczyzna zaczął klaskać w ręce, kiedy plik papierów wylądował na jego biurku. 
-Interesy z tobą to przyjemność. Życzę wam udanego życia - spojrzał na Maddie i Luke'a. Maddie spojrzała ostatni raz na niego z obrzydzeniem i zabierając ze sobą czek wyszła szybkim krokiem na zewnątrz budynku. 
   Dopiero wtedy zwróciła uwagę na to, jak jej dłonie trzęsą się ze strachu i złości. Wzięła głęboki oddech, aby nieco się uspokoić, jednak to nie pomagało. słysząc w uszach nieprzyjemny pisk zamknęła na moment oczy. Poczuła jeszcze silne ramiona Luke'a i krzyk Lynn zanim osunęła się w dół tracąc przytomność. 

~~~~ 

   Ciche głosy dobiegały do niej jak przez mgłę, a ona spróbowała poruszyć powiekami, aby następnie ujrzeć przyciemniony pokój. Nad nią pochylała się pielęgniarka, która badała jej ciśnienie i kiedy kobieta dostrzegła, że Maddie w końcu się obudziła zawołała po imieniu jakiegoś doktora. starszy mężczyzna od razu podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się ciepło. 
-Doktorze? - Zaczęła słabym głosem rozpoznając w nim starego przyjaciela jej mamy, który niegdyś był je lekarzem rodzinnym. 
-Maddeline, wystraszyłaś nas. Jak cię czujesz? 
-Dobrze - odparła niepewnie podnosząc lekko głowę. - Dostrzegła stojącą nieopodal Lynn, która spoglądała na nią z ogromną ulgą na twarzy. Luke uśmiechał się tajemniczo i kiedy tylko dostrzegł spojrzenie Maddie, od razu odwrócił wzrok. 
-Nie powinnaś przemęczać się w twoim stanie.
-W moim stanie? 
-Gratulacje, kochanie - uśmiechnęła się szeroko Lynn podchodząc bliżej niej. 
-Jesteś w ciąży - odparł doktor, a Maddie ponownie opadała na miękkie poduszki
-To niemożliwe - mruknęła do siebie, a jej dłoń momentalnie powędrowała do jeszcze płaskiego brzucha. 
-Mam ci wytłumaczyć, jak to się stało? - Zapytał Luke nie mogąc ukryć rozbawienia. - Najpierw przypomnijmy, że jesteś mężatką, która czasami sypia ze swoim mężem w łóżku...
-Zamknij się - spojrzała zakłopotana na doktora, który uśmiechnął się pocieszająco. 
-Tutaj masz listę niezbędnych leków. Wiem od twoich przyjaciół, że na stałe mieszkasz z Ameryce. Mam nadzieję, że po powrocie do domu oddasz się do swojego obecnego lekarza, który poprowadzi twoja ciążę. I błagam cie Maddie, uważaj na siebie. Lydia chyba zamordowałabym mnie szpilkami, gdyby dowiedziała się, że coś mogłoby ci się stać, a co dopiero z jej wnukiem. 
-Bądź wnuczką - dodała Lynn.
-Obiecuję - Maddie uśmiechnęła się do doktora i zacisnęła mocniej powieki. 
   Informacja sprzed kilku chwili jeszcze nie niej nie dotarła. Ona sama nie czuła się jakoś inaczej z myślą, że niedługo urodzi dziecko. Swoje dziecko. To było niedorzeczne. Świadomość, że może zostać matką była dla niej dziwnym doznaniem. Mimo tego uśmiechnęła się lekko. Maddeline zostanie mamą!

~~~~ 

   Ciągnąc za sobą walizkę przekroczyła prób salonu, w którym siedział Jai, kiedy tylko dostrzegł Maddie podszedł do niej bliżej z uśmiechem i pocałował ją w usta na przywitanie. 
-Jak wypad na stary kontynent? - Zapytał obejmując Maddie w pasie. 
   Dziewczyna uśmiechnęła się w myślach, rozumiejąc, że chłopak nadal nic nie wiedział o jej prawdziwym powiedzie wizyty w rodzinnym kraju. Wiadomość, jaką musiała mu jednak zaraz przekazać nie była już dla nie taka optymistyczna. 

*RETROSPEKCJA*
-Uważaj, bo ograniczę ci możliwość rozmnażania się.
-Co? - Niemal zakrztusił się słysząc jej uwagę. - Rozmnażania się? - Powtórzył po niej próbując złapać oddech. - Spokojnie kochanie, na razie nam to nie grozi. - powiedział w końcu.

   Maddie wiedziała, że Jai nie planował jak na razie dzieci. Dziewczyna bała się przekazać mu jakże radosna nowinkę. Nie wiedziała, jak chłopak zareaguje na tą wiadomość. Wiedziała jednak, że mimo wszystko nie może pozbyć się dziecka, nie może usunąć ciąży. Jej rodzice nigdyby jej tego nie wybaczyli. Pomimo tego, iż w ich związku się nie układało, Maddie pojawiła się na tym świecie i była przez jakiś czas wychowywana w normalnej rodzinie mając oboje rodziców. Może i z czasem Lydia i Ian postanowili się rozstać, jednak ona nadal istniała, jako owoc ich miłości. 
   Maddi wiedziała tez, że Jai kochał ją jak mało kto. Sam przeciez jej to powiedział. Jednak dziewczyna nie miała bladego pojęcia, jak zareaguje na wieść o dziecku. Czy zostawi ją samą Czy zażąda rozwodu tłumacząc się, że nie jest gotowy na potomstwo? Przecież całe to małżeństwo od początku było traktowane z góry. Nikt niczego nie planował z wyprzedzeniem. No może oprócz jej ojca, dzięki któremu Maddie jest teraz mężatką. 
-Musimy porozmawiać - zaczęła słabym głosem po dłuższej chwili milczenia. 
   Jai od razu wyczuł dziwne zachowanie Maddie, więc poprowadził ją na sofę, na której oboje usiedli. Już przed wyjazdem Maddie wydawała mu się dziwna. Myślał, że wyjazd na zakupy z Lynn nieco poprawi jej humor. Najwidoczniej się mylił. 
-O co chodzi? - Zapytał chwytając jej dłoń.
-Jai, ja... my... Jestem w ciąży - powiedziała najciszej jak tylko mogła, nie będąc w stanie zrozumieć nawet sama siebie. 
-Co? 
-Będziemy mieli dziecko - spuściła zakłopotana wzrok.
-Maddie, to...
-Ja wiem! - Odparła momentalnie wstając z miejsca, Jai uczynił to samo chwytając się za głowę. - Nie planowaliśmy tego, z resztą my niczego nie planowaliśmy. Ten ślub, teraz ciąza. Rany, to jest takie skomplikowane. wiem, że nie chciałeś mieć dzieci. Pamiętam, jak powiedziałes mi to po ślubie. Może kiedyś, ale teraz to na pewne nie jest ten czas. Musimy jeszcze tyle zrobić, Jai. Ja o rozumiem. Wierz mi, że ja.. to nie moja wina.. Nie chciałam cię zniszczyć, Nie chciałam zniszczyć nas. Tak bardzo cię przepraszam - zakończyła w końcu swój monolog z ogromnym wybuchem płaczu. - Przepraszam - pisnęła widząc zszokowany wyraz twarzy swojego męża. 
-To cudowna wiadomość! 
-Co? - Zapytała momentalnie powstrzymując swoje łzy. - Jai ja ci mówię, że jestem w ciąży. 
-Nie jestem głuchy - Jai przewrócił oczami opuszczając ręce luźno wzdłuż ciała, bo po chwili przygarniając do siebie Maddie. 
-Nie jesteś też zły? - Zabrzmialo to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. 
  Rzeczywiście, z twarzy Brooksa zstąpiło ogromne zszokowanie na jeszcze większe zadowolenie. Uśmiechnął się jak psychopata, a w jego oczach dostrzegła iskierki radości. 
-Jestem szczęśliwi. Nie przejmuj się tym, co kiedyś powiedziałem. Zapewne nie myślałem, mówiąc ci to. W swoim życiu nie żaluję dwóch rzeczy. Tego, że zostałaś moją żoną i tego, że przyniesiesz na świat mojego syna. 
-Bądź córeczkę - poprawiła go ocierając policzki z łez, a on zaśmiał się głośno. 
-Bądź córeczkę - zgodził się 
   Maddie uśmiechnęła się promiennie i oddychając w duchu z ulgą. Jai niesamowicie ułatwił jej tą sprawę. Luke właśnie dokonywał spłaty długu u Skipa. Lynn zapewne odwiedziła Jamesa przedstawiając mu radosną wiadomość. Mama Brooksów już na stałe miała zamieszkać w LA. Nathan definitywnie zniknął z życia Maddie. Wszystko wychodziło na prostą. Wszystko w końcu zaczęło się układać dobrze. Problemy ustąpiły miejsca radości. Jednak, czy wszyscy będą żyć szczęśliwie? Czas pokaże. 
-Kocham cię - powiedziała Maddie spoglądając w oczy bruneta. 
-Wiedziałem, że kiedyś w końcu mi się do tego przyznasz - odparł Jai z dumą, na co dziewczyna westchnęła uśmiechając się lekko. Już dawno powinna się do tego przyznać. 

______________________

Ostatni!! Obiecałam, że będą jeszcze jakieś 2-3 rozdział, ale tak wyszło, że skończyłam "Empire" już teraz. Czuje, że zepsułam to opowiadanie. Jednak niczego nie zmieniałabym w tej historii. Była ona trochę dziwna, popaprana, czasami nudnawa, ale cieszę się, że ten fanfic ujrzał światło dzienne. W ogóle chciałam nieco inaczej zakończyć tą historię, a mianowicie ich ślubem (całkowicie zaplanowanym), a skończyłam nieplanowaną ciążą. Cała ja :) Punkty dla czytelników, którzy pod ostatnim rozdziałem wyczuli pismo nosem i podejrzewali, że Maddie zaciążyła. 
To ostatni rozdział, ale jeszcze pojawi się epilog. Jeżeli chcecie, podajcie w komentarzach swoje propozycje, czy Maddie ma urodzić córeczkę, czy synka. Sama nie mam bladego pojęcia, którą płeć wybrać, więc zdaję się całkowicie na wasze sugestie. 
Kocham Was i do epilogu!
Pozdrawiam, Angie xx

PS. Kto z Was jedzie na Jano? Bo ja siedzę w domu i płaczę, chyba, że do września zdobędę bilety, co graniczy w moim przypadku z cudem. 

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D
    Niech urodzi i synka i córeczkę - bliźniaki dwujajowe - chyba najlepszy pomysł xd

    Ja jadę na Jano (mam m&g - nie wiem jakim cudem mi się udalo!) a ty nie zdążyłaś kupić czy jak?
    Mogłabyś napisać do mnie na tt? @Suecutie_xx może mogłabym pomóc, uwierz mi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdążyłam, nawet nie miałam takiej możliwości, bo w ten dzień od rana musiałam być w pracy. Postaram się w przyszłym tygodniu kupić ten zwykły bilet, bo grzechem byłoby przepuścić taką okazję. Mój tt to @irwinowa_ :)

      Usuń
  2. Aww rozdzial zajebisty. Nie zepsulas tego uwierz. Niech urodzi synka ;)
    Ja nwm czy jade bo nie mam nawet biletow, ani M&G na ktory tyle zbieralam i uzbieralam ale jak chcialam kupic juz nie bylo...takie mam szczescie w zyciu. Tez licze na to ze uda mi sie kupic zwykly. Trzymam za cb kciuki :*
    Ja ten ostatni anonim pod rozdzialem 29

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, współczuję ci. Ja nie nastawiałam się nawet, że pojadę na Jano, więc jestem w tej lepszej sytuacji, że nie mam czego żałować. Naprawdę mi przykro, że nie dostałaś m&g, to niesprawiedliwe! Trzymam za nas obie kciuki, żebyśmy zdobyły chociaż te normalne bilety xx

      Usuń
    2. Jesli mi sie nie uda niech przynajmniej tb dopisze szczescie. Niech przynajmniej jedna z nas będzie szczęśliwa i zobaczy tych "aniolkow" ;*

      Usuń
  3. No po prostu brak mi słów, nie wiem szczerze co napisać po pierwsze dziękuje za czas jaki poświęciłaś na tego bloga i na pisanie po drugie odwaliłaś kawał ciężkiej pracy po trzecie to według mnie jedno z lepszych opowiadań i mam nadzieje że najdzie cię ochota na napisanie czegoś nowego co z chęcią przeczytam.
    Teraz tylko czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motywowanie samej siebie do ukończenia tego opowiadania było strasznie trudne. Na samym początku pisane przychodziło mi łatwo, ale z czasem, muszę przyznać, że sprawiało mi trudności. Mam wrażenie, że odbijało się to na rozdziałach. Jednak to już koniec i mogę cię zapewnić, że pomysłów mi nie brakuje, gorzej z wykonaniem :D

      Usuń
  4. chłopczyk i dziewczynka ! bliźniaki ! :D

    OdpowiedzUsuń