Anahi Portilla, która gra tutaj Maddie właśnie WYSZŁA ZA MĄŻ! Gratulacje dla mojej największej idolki! Chociaż i tak nie wyobrażałam sobie Annie z tym mężczyzną (czyt. wielkim panem politykiem - Manuelem), jednak cieszę się jej szczęściem i mam nadzieję, że Wy też.
PS.: To takie dziwne dla mnie.. btw.. :)
Chwytając w dłonie bilety lotnicze spojrzał na nazwę miasta, do którego wybierała się Maddie wraz z Lynn. Naprawdę nie był pewny tego wyjazdu. Może najzwyczajniej w świecie bał się o swoją żonę. Wiedział też, że Maddeline jest już dużą dziewczynką i zdecydowanie poradzi sobie wylatując do innego kraju. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna już wcześniej latała między kontynentami. Poza tym nie mógł jej tego zabronić. Londyn to miejsce, w którym Maddie spędziła swoje dzieciństwo, wychowała się i pochowała swoją rodzicielkę. Musiał przystać na pomysł dziewczyny i jedynie, co mógł teraz zrobić, to zawieź ją na lotnisko.
-Maddie! - Krzyknął z dołu spoglądając na zegarek.
-Już idę - mruknęła schodząc ze schodów na parter.
Do wylotu zostało jeszcze dobre pół godziny, jednak oboje woleli nie spóźnić się na miejsce. Jai bardziej obawiał się o Lynn, która wiecznie się spóźniała. Mimo, iż obiecała pojawić się na czas, brunet wolał wykonać jeszcze telefon do swojej przyjaciółki, aby upewnić, się, że kobieta jest już w drodze. W życiu nie puściłby samej Maddie tak daleko. Już wolał, aby nawet Luke poleciał z jego żoną, byle tylko nie musiała podróżować sama.
-Masz wszystko? - Zapytał chwytając w wolną rękę jej walizkę.
-Tak. Jedźmy już - poprosiła uśmiechając się krótko, po czym udała się do zaparkowanego przed domem samochodu.
Od rana dziewczyna wydawała się dziwnie rozkojarzona i zamyślona. Jai tłumaczył sobie, że powrót do przeszłości jest dla Maddie ciężkim krokiem. Dziewczyna musi zmierzyć się z tym, od czego uciekła, gdy była jeszcze nastolatką.
Droga na lotnisko nie dłużyła się za bardzo. Oboje jednak milczeli przez cały czas wsłuchując się w ciche dźwięki wydobywające się z radia. Kiedy samochód zatrzymał się przed ogromnym budynkiem, Jai wyłączył silnik przekręcając kluczyk w stacyjce. Zacisnął wolną dłoń na kierownicy spoglądając na wejście do hali odlotów.
-To tylko trzy dni - odezwała się cicho Maddie. Jai kiwnął nieznacznie głową spoglądając po chwili w jej oczy.
Maddie odpięła pas bezpieczeństwa i pochyliła się nad deską rozdzielczą. Pocałowała lekko policzek bruneta, więc uśmiechnął się odwracając w jej stronę.
-Po prostu, mam jakieś obawy - szepnął niemal niedosłyszalnie.
-Wrócę cała i zdrowa. Przecież nie wyjeżdżam na wojnę - zaśmiała się lekko, przytulając się do niego.
Maddie całkowicie zataiła przed brunetem fakt, że wraca do Londynu odzyskać mieszkanie zmarłej mamy, aby następnie sprzedać je i za otrzymane pieniądze spłacić Luke'a. Wtajemniczona Lynn umówiła się już na spotkanie z maklerem, który na miejscu miał obejrzeć nieruchomość i wycenić ją. Wystarczyło tylko podpisać papiery i na zawsze pozbyć się Skipa z życia starszego Brooksa.
Wysiadając Jai od razu dostrzegł niedaleko nich Lynn, która wysiadała z samochodu siłując się ze swoim barażem. Brunet zmarszczył brwi dostrzegając Jamesa, po czym zaśmiał się głośno. Maddie podążyła za jego wzrokiem i również się uśmiechnęła.
-Wiedziałam, że ze sobą kręcą - oznajmiła odbierając od swojego męża walizkę.
-Hej dzieciaki! - krzyknęła z daleka machając w ich kierunku rozpromieniona Lynnette. - Och, już nie mogę doczekać się godzin spędzonych na zakupach! - powiedziała przytulając Maddie.
-Od kiedy zostałeś osobistym tragarzem? - zapytał Jai widząc przyjaciela drepczącego w ich stronę. James zmrużył oczy i westchnął nieco zniecierpliwiony i jakby trochę zdekoncentrowany. - Myślałeś, że odstawiasz Lynn niezauważony i nie zobaczymy, że jesteście razem? - Jai postanowił pomęczyć swojego przyjaciela nieco bardziej, na co ten od razu zareagował uderzając go w ramię. Brooks zaśmiał się głośno stając za Maddie, która uśmiechała się szeroko do Lynn, a ta jak gdyby nigdy nic przyglądała się swoim wypielęgnowanym paznokciom.
-Zadzwonię, jak dotrzemy na miejsce - oznajmiła Maddie odwracając się w stronę bruneta przodem i pocałowała go nieśpiesznie w usta. - Nie tęsknij za bardzo - powiedziała przesuwając kciukiem po jego dolnej wardze.
-Możemy już iść? - zapytała po chwili Lynn ruszając wolnym krokiem w stronę lotniska.
-Nie krępujcie się! - zawołał za nią Jai. - Możecie pocałować się na pożegnanie. Nie mamy nic przeciwko.
Dziewczyna odwróciła się do niego wskazując mu środkowy palec, po czym uśmiechnęła się uroczo i ponagliła Maddie. James uścisnął ją na pożegnanie i obaj panowie odprowadzili je wzrokiem.
-W ogóle mnie się to nie podoba. - Mruknął Jai, kiedy dziewczyny znalazły się już poza zasięgiem ich wzroku.
-Wyluzuj stary. To tylko babski wypad. Zachowujesz się, jak stary pantoflarz.
-A co z tobą? Podobno nienawidzicie się z Lynn. Nie mów mi, że kolejny raz trafiliście na siebie przez przypadek - odgryzł się Jai zakładając ręce na piersi.
-Daj mi już spokój. Musze lecieć na uczelnię. Proponuje wieczorem piwo.
-Nich będzie - zgodził się brunet z uśmiechem.
~~~~
Z chwilą, kiedy wszyscy pasażerowie lotu zaczęli docierać z samolotu na lotnisko, Maddie rozglądała się dookoła, uważnie obserwując tłum. Lynn pochwyciła jej spojrzenie i nic nie mówiąc zmarszczyła brwi siłując się ze swoim bagażem. Kiedy tylko ich oczom ukazała się postać Luke'a, kobieta o mały włos nie upuściła walizki z rąk, a Maddie podeszła do chłopaka i uścisnęła go na powitanie.
-Co on tutaj robi? - Zapytała Lynette spoglądając na starszego Brooksa z niedowierzaniem.
-Też dobrze cię widzieć - odparł złośliwie puszczając Maddie z objęcia.
-Szukałam cię wzrokiem po samolocie, ale nie mogłam znaleźć.
-Nie wszystkich stać na najlepsze miejsca.
-Halo! Wyjaśni mi ktoś, co tutaj się dzieje - zagadnęła Lynn skupiając na sobie ich uwagę.
-Luke musi nam pomóc z Nathanem. Nie myśl, że ten człowiek należy do przyjaznych ludzi. Tak łatwo nie odda mi domu mojej mamy. Skontaktowałam się kilka dni temu z Danem, tym projektantem, który kiedyś dla niego pracował, pamiętasz? - Lynn skinęła głową uważnie analizując słowa przyjaciółki. - Przekazał mi informacje na temat byłego narzeczonego mojej mamy i wiem, że on mieszka w moim domu, tutaj w Londynie. Luke spotka się z nim w roli mojego przedstawiciela.
-Skoro on mieszka w tym domu, jak chcesz to zrobić.
-Zabawimy się trochę - wyjaśnił Luke bez żadnego wyrazu rozbawienia. - Ten człowiek organizuje dzisiaj przyjęcie, a my pojawimy się na nim jako mili goście z Los Angeles, który wykopią jego tyłek z domu, jaki odziedziczyła Maddie po mamie.
-Myślałam, że spotkamy się z maklerem i wszystko będzie załatwione.
-Lynn, wszyscy wiemy, że Nathan to osoba rozpoznawalna, mająca spore kontakty, głównie dzięki mojej mamie. Jeżeli do prasy dotarłyby informacje o sprzedaży domu, narobilibyśmy niezłego bałaganu i niepotrzebnego zainteresowania osób trzecich. Poza tym Luke nadal musi się ukrywać przed Skipem, a po jego stopach depcze mafia - wyjaśniła najciszej jak tylko umiała, ponieważ nadal znajdowali się na środku lotniska, a mijający ich podróżnicy z łatwością mogliby usłyszeć ich rozmowę.
-Dobrze. Więc, co teraz robimy?
-Mamy rezerwację w hotelu, prawda? - Przyjaciółką skinęła głową na pytanie Maddie. - Musimy się odświeżyć i przygotować na przyjęcie "znanego projektanta mody" - wyjaśniła z nutą obrzydzenia i niesmaku w głosie. - Chyba nie chcesz pojawić się na imprezie w jeansach? - Maddie niosła pytająco brew, na co Luke zaśmiał się krótko. Dziewczyna dobrze wiedziała, że Lynn miała słabość do mody i uwielbiała stroić się na każdą nadarzającą się okazję.
-Ile mamy czasu? - Zapytał Brooks spoglądając na swój telefon. Dopiero wtedy obie panie zauważyły, że chłopak nie miał przy sobie żadnej torby, a tym bardziej ubrań.
-Trzy godziny.
-Musimy go jakoś ubrać - oznajmiła Lynn mierząc chłopaka od góry do dołu. - Te wytarte spodnie i bejsbolówka na głowie będą gorsze od moich jeansów na przyjęciu - Maddie zaśmiała się i nagle poczuła, jak w jej głowie lekko się zakręciło.
Chwyciła się ramienia Lynn, która z przerażeniem spojrzała na przyjaciółkę. Luke podszedł bliżej łapiąc nadgarstek swojej bratowej i sprawdził jej puls.
-Te loty i zmiana strefy czasowej nigdy nie wpływały pozytywnie na moje samopoczucie.
-Zdecydowanie za dużo pracujesz - powiedziała Lynn.
-Zdecydowanie za dużo się martwisz - oznajmił Luke.
-Mamy trzy godziny, zbierajmy się - poprosiła Maddie, kiedy ciemne plamki zaczęły znikać z jej pola widzenia. Odetchnęła głęboko ruszając za Lynn. Poczuła, że potrzebuje odpoczynku, jednak ten wieczór miał trwać dłużej niż by sobie tego życzyła. To dzisiaj miała ostatecznie starcie z Nathanem. Na samo wspomnienie tego człowieka przez jej ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Bała się kolejnej konfrontacji z nim. Jeszcze bardziej bała się o swoich przyjaciół, których wciągnęła w tę sytuację.
______________________________________
Rozdział wydaje mi się krótki, ponieważ miałam go dopracować w majówkę, jak pisałam jednej czytelniczce, jednak cała ta sytuacja ze ślubem sprawiła, że musiałam odpalić bloggera i opublikować cokolwiek. Tak, jak pisałam u góry, jest to dla mnie mega dziwne. Anka już dawno zrezygnowała z kariery muzycznej i poświęcała się społecznie, charytatywnie i całkowicie zaczęła wspierać swojego narzeczonego. Wieść o ich ślubie była szokiem. Do mnie nadal to nie dociera i ciągle mam wrażenie, że nadejdzie nowy dzień i to wszystko okaże się jakąś aranżacją, serialem o którym nie miałam pojęcia... No cóż.. Anahi w tym ff na pewno nie wyjdzie za jakiegoś polityka, ponieważ Jai usilnie zajął miejsce u boku Maddie (czytacie tą notkę jeszcze?). Mam nadzieje, że niedługo też w jej sercu. Powoli zbliżamy się do końca Empire. Jednak szykuję też dla Was dużą niespodziankę. Dla moich małych krytyków mogę zdradzić jedynie tyle, że sprawa firmy nie będzie już więcej poruszana. Bardziej skupimy się na problemie Luke'a, ale spokojnie, nie będzie nudy! Tak myślę. :) Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że odezwiecie się pod tym rozdziałem, jak i pod przyszłymi. Kocham Was, Angie xx
Zrobiło się jej słabo? Zabezpieczali się? XD
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia xp
Twoje opowiadanie znalazlam niedawno i muszęprzyznać, zeże sisię zakochałam. *-*
Do nastepnego, pozdrawiam x
Mam podejrzenia że bedzie w ciąży �� kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCzy to juz koniec?? :'(
OdpowiedzUsuńJeszcze nie :)
UsuńUfff to dobrze bo sie wystraszylam :)
UsuńA kiedy bedzie nastepny??
Do końca zostały jeszcze jakieś 2-3 rozdziały. Tak myślę, bo nawet nie mam napisanego jednego zdania :)
UsuńTo dobrze, ze chociaz tyle ;)
UsuńPrzepraszam ze nie komentowalam wczesniej ale znalazlam tego bloga nie dawno i uznalam ze nie ma sensu komentowac pierwszych rozdziałów.
Mam nadzieje ze szybko cos dodasz i czekam z niecierpliwością xx