EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 26.
   Jai wpatrywał się uważnym wzrokiem w plakaty wiszące na przeciwległej ścianie. Jego noga nerwowo podrygiwała w miejscu, kiedy w skupieniu i całkowitej ciszy wyczekiwał lekarza. Mama Brooksa siedziała obok niego obserwując uważnie syna. Był pochylony do przodu, a na kolanach opierał swoje łokcie uważnie obserwując otoczenie.
   Był do niej bardzo podobny. Ciemne włosy, które delikatnie się kręciły cały czas przeczesywał palcami w górę. Ona również miała ten nawyk. Kiedy ciemne oczy bruneta pochwyciły jej spojrzenie uśmiechnęła się ciepło i potarła ramię syna. Jai westchnął przeciągle i oparł się plecami o tył niezbyt wygodnego krzesełka, na którym siedział już dobrych kilkanaście minut.
-Wiesz, że nie musisz tego robić - odezwała się cicho kobieta wpatrując się w twarz Jai'a.
-Ale chcę mieć pewność, mamo. Pozwól mi się sobą zająć.
-Jai - zaczęła poważnym tonem. - W Melbourne miałam masę badań, mój lekarz prowadzący był ze mną pod stałym kontaktem. Naprawdę nie masz się czym martwić - zapewniła go, jednak Jai ciągle spierał się, że jego mama powinna ponownie przejść badania.
   Kiedy Luke wspomniał mu niegdyś o chorobie ich mamy, która podobno z czasem ustąpiła, Jai nie mógł przestać o niej myśleć. Ciągle w jego głowie istniała obawa o jakiekolwiek złe samopoczucie kobiety. Z chwilą, kiedy Maddie sprowadziła jego rodzicielkę do miasta, chłopak wiedział, że nie było innego wyjścia, jak ponowne przebadanie mamy.
   Co prawda Luke zadbał o jej zdrowie, o czym mógł się przekonać sam jego brat wraz ze swoją współmałżonką, którą niedawno stała się Maddie. Oboje zostali wplątani w kłopoty Luek'a, który starał się zrobić wszystko, aby pomóc mamie. Wystawiony za drzwi przez własnego ojca musiał sam postarać się o pieniądze na leczenie. Znajomość i układy Skipa okazały się w tamtym momencie wybawieniem. Niestety nikt nie przewidział, jak sprawy mogą zajść za daleko. Jai wiedział, że jego brat chciał jak najlepiej, jednak nie mógł pojąć, dlaczego Luke nie wpadł na to, że szemrani znajomi Skipa zorientują się o brakującym towarze.
   Rozmyślania bruneta przerwało pojawienie się lekarza. Momentalnie podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do starszego mężczyzny witając się z nim mocnym uściskiem dłoni. Uśmiechnął się krótko w stronę starego znajomego Morrisa i przedstawił mu swoją rodzicielkę. Oboje zaproszeni przed doktora do gabinetu weszli do środka i od razu zabrali się za relacjonowanie historii choroby kobiety. Jai już wcześniej uprzedził lekarza o zaistniałej sytuacji i swoich obawach, jednak mama Brooksa wiedziała więcej i starała się przekazać mężczyźnie jak najdokładniejszy przebieg historii swojej choroby.
-Będzie dobrze - zapewnił lekarz, kiedy wizyta dobiegła końca. Mama Brooksa trzymała w dłoniach plik odpowiednich skierowań na badania i uśmiechnęła się w stronę syna, który teraz wydawał się nieco spokojniejszy. Musiał mieć stuprocentową pewność, że z jego rodzicielką jest wszystko w jak najlepszym porządku, więc czym prędzej skierował się do szpitala, aby jak najszybciej wykonać potrzebne badania.
   Spędzając całe przedpołudnie w szpitalnych murach w końcu odwiózł swoją mamę do hotelu, w którym zajmowała pokój. Jai przygotował swojej mamie tymczasowe miejsce, w którym kobieta miała spokojnie zaaklimatyzować się w nowym miejscu.
   Po powrocie brunet od razu udał się do swojego biura, w którym zostawił dzisiejszego dnia Maddie, która sama musiała uporać się ze sprawami firmy. Chłopak od razu skierował swoje kroki do niej i gdy tylko przekroczył próg jej biura od razu zauważył ją zapracowaną pośród masy dokumentów, które staranie przeglądała.
-Hej - przywitała się nie podnosząc nawet wzroku, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę, z tego, kto ją odwiedził.
-Jak się czujesz? - Zapytał Jai podchodząc w jej stronę i siadając obok na biurku.
-Dobrze - spojrzała na niego zdejmując swoje okulary.
   Brunet zauważył, że dzisiejszego dnia, Maddie założyła je do pracy. Wiedział, że nie lubiła pokazywać się w nich publicznie. Mimo tego dziewczyna złamała dzisiaj swoją zasadę. Jai uważnie się jej przyjrzał. Miała niedbale związane włosy na czubku głowy, podpięte kilkunastoma wsuwkami, spod których i tak niesforne kosmki opadały na jej twarz. Biała, pomięta koszula była schowana w jej ciemnych spodniach, które ciasno opinały się na jej smukłych nogach.
   Jai od razu odsunął nieco jej fotel i przybliżył go do siebie, na co Maddie mruknęła z niezadowoleniem, kiedy przerwał jej pracę. Pochylił się do przodu i pocałował ją lekko w policzek, po czym ułożył głowę na jej ramieniu delikatnie zaciągając się jej przyjemnym zapachem. Odkąd ją znał, jeszcze nigdy nie zauważył, aby zmieniła swoje perfumy.
-Jak mama? - Zapytała obejmując do za ramiona i stając między jego nogami.
-Musimy czekać na wyniki - mruknął cicho odgarniając z jej twarzy włosy. - Rozpuść je - poprosił przeczesując palcami jej opadające na twarz niby podpięte pasma.
-Tak jest mi wygodniej - wyjaśniła wzruszając nieco ramionami.
-Ta gumka z ledwością je podtrzymuje - zauważył uśmiechając się lekko, na co przewróciła oczami.
-Muszę pracować, Jai - westchnęła opadając ponownie na swój fotel i zakładając na swój nos okulary.
   Szkła korekcyjne znajdujące się w czarnych, grubych oprawkach sprawiały, że Maddie wyglądała trochę jak pilna uczennica, która całkowicie pochłonięta była zadaniami z matematyki. Jai obserwował ją chwilę w milczeniu. Kiedy podniosła na niego swój zaciekawiony wzrok uśmiechając się lekko, chłopak ocknął się z chwilowego zamyślenia i ruszył się z miejsca.
-Luke się pojawił? - Zapytał zmierzając w stronę drzwi.
-Nie. Podobno nikt go nie widział od dnia naszego ślubu - wyjaśniła spoglądając na bruneta, który pokiwał jedynie głową.
-Widzimy się na obiedzie?
-Muszę coś załatwić. Zjemy razem kolację - powiedziała spoglądają w jego stronę z uśmiechem, który od razu odwzajemnił i skinął głową w ramach potwierdzenia.

~~~~

   Wspięła się po znanych jej już metalowych schodach, które wcale nie chciały z nią współpracować. Maddie musiała nieźle natrudzić się, aby dostać się do mieszkania Luke'a, w którym już była. Pamiętna wizyta w tej kamienicy ponownie otworzyła się w jej głowie, a ona pokręciła nią energicznie, aby odgonić od siebie nieprzyjemne uczucie, jakie towarzyszyło podczas jej pierwszych odwiedzin w tym miejscu. Obraz mężczyzny, od którego starszy Brooks wynajmował poddasze sprawił, że Maddie zrobiło się słabo. Szybko odgoniła od siebie natrętne wspomnienia i skupiła się na bezpiecznym dotarciu do swojego celu. Teraz rozumiała już, dlaczego Luke wybrał akurat to miejsce. Znajdowało się ono blisko hotelu, jednak było na tyle mało przewidywalne, aby jego wrogowie nie spostrzegli, że właśnie tutaj mieszka.
   Kiedy Maddie w końcu dotarła do drzwi bez zastanowienia nacisnęła na klamkę, która, jak przewidywała dziewczyna, od razu ustąpiła i bez przeszkód mogła wejść do środka.
   Wewnątrz unosiło się duszące powietrze i Maddie od razu zrozumiała, że Luke musiał opuścić to miejsce. Z obawą pomyślała, że chłopak najzwyczajniej w świecie wyjechał i opuścił miasto bezpowrotnie. Kiedy weszła głębiej, jej uwagę zwróciła sylwetka niewysokiego mężczyzny, który stał do niej bokiem i przeglądał jakieś kartki. Od razu zauważył dziewczynę, a ona zachłysnęła się powietrzem. Strach oblał jej ciało i jedynie mogła stać sparaliżowana wpatrując się z szeroko otwartymi oczami w nieznajomego. Blondyn z zaczesaną do góry grzywką uśmiechnął się przebiegle w jej stronę.
-No proszę. Maddeline Montgomery, a raczej Brook, we własnej osobie - powiedział spokojnym głosem rzucając na podłogę kartki. Maddie spięła się momentalnie nie wiedząc, skąd on ją zna. Przełknęła ślinę i gdy tylko mężczyzna zbliżył się w jej stronę od razu cofnęła się o krok do tyłu, aby zwiększyć dystans między nimi.
-Kim jesteś? - Zapytała drżącym głosem ponownie żałując, że tutaj przyszła. Szczerze nienawidziła tego miejsca, ponieważ za każdym razem, gdy się tutaj pojawiała los zsyłał jej same kłopoty. Jednak tym razem podejrzewała, że Luke nie pomoże jej, jak za pierwszym razem.
-Mam na imię Daniel, ale dla przyjaciół jestem po prostu Skip. Wytłumacz mi śliczna, gdzie jest Luke - niemal warknął poważniejąc.
-Nie wiem - odparła szczerze jednak on nie był o tym przekonany.
   Szybkim krokiem podszedł w jej stronę, a ona nie miała nawet szansy uciec. Została przyparta do obskurnej ściany, która już dawno wymagała świeżej farby. Zaczęła oddychać szybko czując na swoich ramionach silny uścisk Skipa. Pomimo tego iż był od niej niższy, zdecydowanie wydawał się silniejszy i pewniejszy.
-Przekaż szwagrowi, że ma ostatnią szansę na oddanie kasy. Jeżeli do końca tygodnia Brook nie odda mi długu nie będę już dłużej czekał cierpliwie na jego krok. Rozegram to całkowicie inaczej, rozumiesz? - Zapytał sunąc palcem po jej policzku, a ona skinęła głową nie będąc w stanie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Kiedy mężczyzna puścił jej ramiona i odsunął się nieco, zmierzył jej ciało od góry do dołu, a ona poczuła, jak robi jej się niedobrze i słabo. Chciała za wszelką cenę wydostać się w tego miejsca i zapomnieć o sytuacji, jaka właśnie miała miejsce.
-To nie twoja wina, kotku - uśmiechnął się mało przepraszająco w jej stronę. - Brook wisi mi naprawdę dużo pieniędzy, a ja desperacko ich potrzebuję, rozumiesz?
-Co ja mogę z tym zrobić? - Zapytała cicho zdając się na odwagę, aby w końcu się odezwać.
-Należysz teraz do tej rodziny - oznajmił spoglądając na nią, jak na idiotkę. - Jego problemy są waszymi problemami. Przekaż kochanemu Luke'owi, że następnym razem, kiedy spotkam kogokolwiek z rodziny Brooks lepiej, żeby mieli przy sobie pół miliona. Mam nadzieję, że to nie będziesz ty - uśmiechnął się w jej stronę i zanim zdążyła odpowiedzieć, chłopak wyszedł z mieszkania.
   Maddie przyłożyła dłoń do swojej klatki piersiowej i stała chwilę pod ścianą oddychając szybko i głęboko. Uważnie nasłuchiwała najmniejszego dźwięku, jednak im dłużej wyczekiwała, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że została sama. Trzęsącymi się dłońmi sięgnęła do torebki, z której wyciągnęła telefon i od razu wybrała numer Luke'a. Tak jak podejrzewała, po drugiej stronie odezwała się poczta, a ona nagrała chłopakowi krótką wiadomość z prośbą o pilne spotkanie.

~~~~

   Nie była w stanie wrócić do domu. Jai od razu zorientowałby się, że coś się stało i zacząłby wypytywać o szczegóły jej zdenerwowania. Maddie nie chciała mówić brunetowi o zaistniałej sytuacji w mieszkaniu Luke'a. Wiedziała, że chłopak znienawidziłby brata za to, że jego problemy odbijają się nawet na niej w bardzo bezpośredni sposób. Sama była przerażona nieplanowanym spotkaniem ze Skipem i mogła sobie wyobrazić, jak zareagowałby Jai na wieść o nim. Miała już dosyć sporów, a w głowie od razu zrodziła się jej myśl, którą postanowiła jak najszybciej zrealizować, tym bardziej, że czas uciekał im nieubłaganie.
   Wracając do Empire Hotel postanowiła odwiedzić panią Brooks. Od razu udała się do jej pokoju i zapukała w drewnianą powłokę. Kiedy drzwi uchyliły się nieco, Maddie dostrzegła za nimi Luke'a, który stał przed nią i wpatrywał się w dziewczynę zmieszanym wzrokiem.
-Luke - oznajmiła z ulgą i bez zastanowienia podeszła do niego przytulając go z całych sił. - Myślałam, że wyjechałeś.
-Maddie, coś się stało? - Zapytał czując, jak dziewczyna cała się trzęsie.
-Dzwoniłam do ciebie, ale nie odbierasz telefonów. Byłam u ciebie w mieszkaniu i spotkałam Skipa.
-Co? - Zdziwił się spoglądając na nią uważnie.
-Boże, Luke! Potrzebujesz pół miliona - dodała najciszej jak mogła spoglądając na niego przerażonym wzrokiem.
-Wiem - odparł rozglądając się uważnie dookoła, czy aby na pewno nikt nie podsłuchuje ich rozmowy. - Spłata Jai'a była zbyt mała, aby starczyło mi na oddanie długu.
-Dlatego postanowiłeś sprzedać cały hotel? - Zapytała, a on spuścił wzrok czując się koszmarnie z tą myślą, że chciał dokonać tego za plecami swoich bliskich.
-Przepraszam, Maddie. Ja po prostu nie wiem, co mam zrobić - spojrzał na nią ze smutkiem. - Nie stać mnie nawet na mieszkanie. Jestem skończony - wyznał spuszczając nisko ramiona, a w jego twarzy dostrzegła poddanie się.
-Mam plan - oznajmiła z powagą spoglądając pewnie w jego oczy. - Ale obiecaj mi, że zostanie to między nami.
-Co to za plan? - Zapytał spoglądając za nią z nadzieją.
   Usłyszeli za sobą szmery, a och oczom od razu ukazała się pani Brook odziana w kremowy szlafrok z ręcznikiem na głowie. Maddie uśmiechnęła się nerwowo w jej stronę  nie będą c w stanie oszacować, ile kobieta usłyszała z ich rozmowy.
-Maddie, jak miło cię widzieć - uśmiechnęła się w jej stronę i zaprosiła do środka. - Przeoraszam, ale nie spodziewałam się, że będę miała dzisiaj gościa.
-Nic nie szkodzi - dziewczyna odwzajemniła jej uśmiech. - Powinnam była uprzedzić, że zajrzę tutaj.
-Och, kochanie. To wasz hotel, ja tutaj jestem jedynie gościem. Nie musisz się zapowiadać. Naprawdę cieszę się, że cię widzę. Co u was? - zapytała kierując się w głąb pomieszczenia, a Maddie spojrzała niepewnie na Luke'a.
-Dobrze, dziękuję. Jai opowiadał mi o badaniach.
-Tak, niepotrzebnie się martwi. Czuję się naprawdę dobrze. Luke zadbał o moje zdrowie - Powiedziała obejmując syna ramieniem, a on spuścił wzrok zakłopotany.
-Luke, to dobry chłopak - oznajmiła Maddie spoglądając w  jego stronę i od razu dostrzegła jego zmieszanie.
-Ja tutaj jestem - powiedział z wyrzutem, na co obie zaśmiały się głośno.
-Mogę zaproponować wam herbatę, albo kawę?
-Ja dziękuję. Wpadłam tylko na chwilę zobaczyć, czy wszystko w porządku - odpowiedziała Maddie spoglądając znacząco na Luke'a. - Poza tym Jai pewnie na mnie czeka. Proponuję jutro wspólny obiad.
-To cudownie - kobieta ucieszyła się.
-Dobrze - Maddie uśmiechnęła się w jej stronę. - Luke zajrzyj do mojego biura jutro, zanim zaczniesz pracę. Mam dla ciebie pewne zadanie - powiedziała przybierając nieco firmowy ton, jednak chłopak od razu zrozumiał, co miała na myśli.
-Jasne - powiedział cicho przytakując na jej słowa.
-Do zobaczenia i spokojnej nocy.

7 komentarzy:

  1. Najlepszy <33 Kocham to ff <33 Zazdroszczę tego, że potrafisz tak ładnie pisać *.* kiedy następny?? ^…^ Już nie mogę się doczekać <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sie ciesze ze z mama Jaia i Luke'a wszystko w porzadku. Mam nadzieje ze tak zostanie. Spotkanie Maddie ze Skipem troche mnie przerazilo. Nie sadzilam ze Luke jest winien az pol miliona. Omg przeciez to kupa kasy. Mam nadzieje ze pomysl na ktory wpadla Maddie pomoze rozwiazac problemy Brooksa.
    Przepraszam za bledy ale komentuje z telefonu. Pozdrawiam i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie moge 0.0 pół miliona? !?! No malo to to nie jest ... boze dziewczyno chce juz nastepny !!! Jejku jaki Jai jest opiekunczy :)) tak sie o swoja mame martwi :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Buahaha te szatańskie plany Maddie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, kiedy następny? :)))

    OdpowiedzUsuń