EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 16.



Chciałam bardzo podziękować StayStrong za nominację do Versatile Blogger Adward
Naprawdę nie wiem, dlaczego wytypowałaś akurat Empire, ale dziękuję Ci, że tak doceniasz tego fanfica. 


   Budząc się ze snu poczuła unoszące się pod sobą czyjeś ciało. Jej umysł powoli zaczynał pracować, a ona sama zrozumiała, że wczorajszego wieczoru musiała zasnąć obok Jai'a. Uniosła lekko powieki i rozejrzała się po pomieszczeniu. Salon wyglądał dokładnie tak samo, jak wczoraj. Jedynie jasne promienie słoneczne, wpadające przez okna, oświetlały jego wnętrze. Maddie ostrożnie uniosła głowę i spojrzała na plecy bruneta. Wsunięta między jego ciało, a oparcie sofy przespała tak całą noc. Nic dziwnego, że z podjęciem próby poruszenia się jej mięśnie zaprotestowały bólem, a jej kości odmówiły posłuszeństwa. Spróbowała dźwignąć się na rękach, aby nie obudzić chłopaka i najciszej, jak tylko potrafiła, zsunęła się z sofy i stanęła bosymi stopami na chłodnych panelach w pomieszczeniu. Ruszyła w stronę łazienki, gdzie omyła swoją twarz wodą rozmazując na niej resztki wczorajszego makijażu. Westchnęła ciężko i odnalazła na jednej z półek krem oraz chusteczki. Inicjując używanie płynu do demakijażu pozbyła się kosmetyków ze swojej twarzy i ponownie się umyła. Pokręciła głową oglądając swoje odbicie w lustrze i jedyne co mogła jeszcze zrobić to przeczesać swoje włosy palcami. Chwyciła je próbując zebrać na czubku głowy, jednak niesforne kosmki opadały na twarz. Zrezygnowana opuściła ciemne pasma na ramiona i udała się w stronę kuchni. Ustawiła na kuchennym blacie wysoki kubek, z którego kiedyś chętnie korzystała i zaparzyła sobie herbatę. Zauważyła butelkę wody, którą od razu postanowiła zanieść brunetowi. Zabierając ze sobą także swój gorący napój udała się do salonu. 
   Jai odwrócił się na plecy i wyciągnął przed siebie nogi oraz ręce przeciągając się po minionej nocy. Zauważył Maddie stojącą we wejściu i od razu poprawił się do pozycji siedzącej. 
-Cześć. - przywitała się uciekając wzrokiem.
   Nie wiedziała, skąd znalazło się w niej tyle nieśmiałości. Przecież przespali tylko noc na jednej sofie. Nie doszło między nimi do niczego, czego oboje mogliby się wstydzić. Przynajmniej ona. 
-Dla ciebie. - ruszyła przed siebie z wyciągniętą ręką, w której trzymała butelkę wody. 
   Brunet od razu odebrał ją i bez chwili zastanowienia pociągnął kilka sporych łyków. Maddie zasiadła obok racząc się swoją herbatą. Kątem oka obserwowała Jai'a i kiedy chłopak odstawił pustą już do połowy butelkę wody również na nią spojrzał.
-Dzięki. - rzucił krótko opierając się o tył sofy i spojrzał w sufit. - Byłem dla ciebie niemiły, czy coś? - zapytał nagle, więc spojrzała na niego marszcząc brwi. 
-Nie rozumiem, o co dokładnie ci chodzi, ale wczoraj na pewno nie byłeś niemiły. - Jai spojrzał na nią unosząc wysoko brwi i otwierając szerzej oczy. - Aż tak miły też nie byłeś. - uprzedziła szybko jego kolejne pytanie, kiedy otwierał już usta. - Wróciłam wczoraj po klucze od mieszkania Lynn do biura i zastałam cię śpiącego w gabinecie. Trzeba przyznać, że nie byłeś w stanie samodzielnie dotrzeć do domu, więc przyprowadziłam cie tutaj. Teraz się obudziłeś i oto cała historia. - wzruszyła ramionami i napiła się, wpatrując przed siebie nieobecnym wzrokiem. 
-Byłem pijany. 
-Byłeś. - przyznała.
-Przepraszam, musiałem odreagować to wszystko, co ostatnio się dzieje. 
-Nie musisz mnie przepraszać. Nie jestem twoją mamą, a ty jesteś już dużym chłopcem i wiesz, co robisz. 
-Myślałem o niej wczoraj. - odezwał się spoglądając w okno - Wiesz, że była tutaj, na pogrzebie taty? Luke powiedział mi, że mama choruje. To dlatego nie chciała mi o sobie przypominać. No wiesz... wtrącać się w moje życie ze swoimi problemami. - dodał po chwili.
   Maddie milczała nie wiedząc, jak odpowiedzieć mu na te słowa. Nigdy nie było jej dane widzieć tej kobiety. Zastanawiała się, czy brunet posiadał chociażby jej zdjęcie. Myśli krążące wokół niej sprawiły, że dziewczyna zaczynała wspominać własną mamę. Uśmiechnęła się do siebie odtwarzając w głowie ich wspólne chwile. Tęsknota utkwiona gdzieś głęboko w jej sercu zaczęła ponownie wypływać na powierzchnię. Chciałaby znowu zobaczyć jej uśmiechniętą twarz i usłyszeć chociażby najcichszy śmiech wydobywający się z jej ust.
-Jai, myślę, że ona bardzo chciałaby się z tobą zobaczyć, ale zapewne nie umie zdać się na taki krok.
-Nie musi się mnie bać, przecież jestem jej synem.
-Wydaje mi się, że ona nie boi się ciebie. Boi się raczej tego, co mogłaby spowodować jej wizyta. Samo pojawienie się twojego brata wywróciło twój świat do góry nogami. 
-Proszę cię, nie mów o nim ani słowa. - mruknął chwytając jej wolną rękę i ściskając delikatnie jej palce. 
   Przez ciało Maddie przebiegła fala ciepła. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie i szybko podjęła próbę, aby zamaskować swoją reakcję na jego dotyk. Spojrzała na niego z boku, jednak jego wzrok utkwiony był w oddali, jakby chłopak o czymś bardzo intensywnie rozmyślał. Maddie zaczęła zastanawiać się, czy jego czyn był świadomy i czy on sam zdaje sobie sprawę z tego, że trzyma ją właśnie za rękę. Ostrożnie odstawiła kubek z herbatą na stolik przed sobą i zacieśniając mocniej palce w dłoni bruneta odwróciła się przodem do niego. 
-A gdybym to ja ją odwiedził? - zapytał nagle, przenosząc na nią swój wzrok. 
   W jego oczach dostrzegła jakiś tajemniczy błysk, a twarz widocznie rozpromieniała na samą myśl o złożeniu wizyty rodzicielce. 
-Myślę, że to całkiem dobry pomysł. - zgodziła się, a na twarzy bruneta zagościł szeroki uśmiech. 
-Co jeśli nie będzie chciała ze mną porozmawiać, albo spotkać się? 
-Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. Nie tracisz nic podejmując działania. Potem możesz żałować, że nie uczyniłeś żadnego kroku, aby spróbować się z nią skontaktować. 
-Zdobędę jej numer. Może nawet dowiem się, gdzie mieszka. - zaczął snuć plany w swojej głowie wymawiając je na głos. 
   Maddie pochyliła się w jego stronę i ułożyła głowę na jego ramieniu, przez co momentalnie zamilkł. 
-Twoja mama na pewno ucieszy się, mogąc się z tobą spotkać, albo chociażby usłyszeć twój głos. 

~~~~

   Otworzył drzwi do swojego gabinetu, a jego mina momentalnie zrzedła. Zauważył siedzącego na swoim fotelu Luke'a, który obracał się na nim dookoła własnej osi. Jai zatrzasnął za sobą drzwi z głośnym hukiem, a na twarz przybrał co najmniej nieszczery uśmiech. 
-Witaj bracie. - odezwał się Luke zatrzymując się przodem do niego. 
-Co ty tutaj robisz? - zapytał brunet podchodząc bliżej biurka i rzucając na nie swoją teczkę. 
-Staram się przekonać cię do moich udziałów, które mi się należą. 
-Nie na moich oczach. - wskazał mu drzwi, jednak Luke zaśmiał się i otworzył terminarz chłopaka. 
-Mamy dzisiaj kilka spotkań. - odezwał się do siebie przerzucając śnieżnobiałe kartki w notesie. - Podołasz sam tylu wyzwaniom? - zakpił spoglądając krótko na brata. 
-Za dziesięć sekund ma cię tutaj nie być. - powiedział spokojnie Jai zamykając oczy. 
-Kiedy Maddie mi pozwoliła. - oznajmił układając usta w dzióbek, co jeszcze bardziej zirytowało bruneta. 
-Maddie? Maddie ci pozwoliła? - zapytał postukując palcami o blat biurka. 
  Bez słowa odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem udał się do gabinetu dziewczyny zatrzaskując za sobą drzwi. Amelia wzdrygnęła się na swoim miejscu i spojrzała wymownie w jego stronę. Zacięty wyraz twarzy sprawił, że momentalnie spuściła wzrok na dokumenty i nie przerywając ich wypełniania, wróciła do swoich obowiązków spuszczając nisko głowę. 
   Jai podszedł do biurka dziewczyny, więc podniosła na niego swój zaciekawiony wzrok. Uśmiech wcisnął się na jej usta, ale szybko przybrała obojętny wyraz twarzy. 
-Co on robi w moim biurze? - zapytał brunet wskazując na drzwi, w których pojawił się Luke. 
-Chciał zobaczyć, jak wygląda praca w Empire. - odpowiedziała zerkając krótko na chłopaka. 
-Żartujesz sobie? - syknął szeptem pochylając się w jej stronę - Przecież nic o nim nie wiemy. Nie możesz go tak po prostu zapraszać do mojego biura, tym bardziej, kiedy mnie w nim nie ma. 
   Luke odchrząknął znacząco, więc Jai wyprostował się i przetarł twarz dłonią. Spojrzał na Maddie, której rozbiegany wzrok przenosił się z jego osoby na Luke'a. Po chwili ciszy westchnęła ciężko i podniosła się ze swojego fotela. 
-Skoro nie chcesz pracować z bratem w jednym pomieszczeniu, znajdziemy mu drugie. 
-Świetny pomysł! - zgodził się Luke - Mogę już rozejrzeć się za jakimś wolnym biurem. - oznajmił.
   Jai stał chwilę w ciszy marszcząc w gniewie brwi. Nie spuszczał wzroku z dziewczyny, która zasiadła ponownie na swoim fotelu i zajęła się swoją pracą. Brunet poruszony jej obojętnością zacisnął szczękę i podszedł do niej szybkim krokiem. Obrócił ją w swoją stronę i pochylił się nisko.
-W co ty pogrywasz, Maddie? - zapytał.
-Idę na ugodę. Myślisz, że on jest na tyle głupi i nie zasięgnął już pomocy prawnej. Jeśli jakiś prawnik odkryje, że wasz ojciec nie przepisał swoich udziałów na ciebie, droga Luke'a do fotela współwłaściciela będzie krótsza niż jedno mrugnięcie powiek. - syknęła cicho wbijając w niego swój zacięty wzrok. 
-Przecież on nie ma żadnych pieniędzy. Myślisz, że stać go na prawnika? - zakpił.
-Prawnika z urzędu, jasne. Oni zrobią wszystko, żeby awansować, a mi nie jest potrzebny kolejny problem w postaci udziałów twojego brata. 
-Więc go spłacę. - oznajmił Jai krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
-A co z twoją mamą? Nie chcesz się z nią spotkać? Wątpię, żeby Luke podarował ci od ręki jej adres i numer kontaktowy.
-To moja mama. Mam prawo się z nią widzieć. 
-Oboje dobrze wiemy, że to nie będzie takie proste. 
-Ten chłopak jest spłukany. Zastrzyk gotówki szybko go zaspokoi. 
-Jai. - ostrzegła - Pozwól, że ja się tym zajmę. 
-To mój brat i moja rodzina.
   Nie chciał wypowiadać tego na głos, ale słowa same padły z jego ust. Ugryzł się w język widząc zszokowany wyraz twarzy Maddie, która otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Potrząsnęła głową i zaśmiała się do siebie. 
-Przypominam ci, że firma należy do mnie. - odparła z powagą.
-W porządku. - rzucił i wyszedł z jej biura trzaskając za sobą drzwiami. 
   Maddie wzdrygnęła się na miejscu i przymknęła na moment powieki oddychając głęboko. Czuła, że ich kilkudniowy rozejm i w miarę przyjazne relacje legły w gruzach. Poczuła, jak jej serce uderza ze zdwojoną siłą, ponieważ znalazła się między dwoma braćmi Brooks, a to oznaczało tylko jedno. Cichą wojnę, w której podjęcie jakiegokolwiek kroku musi mieć pozytywny efekt. Tylko dla kogo ta wojna okażę się zwycięska? Maddie uświadomiła sobie, że sama musi doprowadzić do ugody między wszystkimi stronami. Wiedziała też, że nie będzie to takie proste. Tym bardziej, jeśli wiązała ją wola ojca, o której nie mogła i nie potrafiła zapomnieć. Czuła, że stoi przed naprawdę trudnymi decyzjami i tylko ona sama będzie mogła pokierować tą sprawą do końca, aby nie zawieść nikogo i samej siebie. 


3 komentarze:

  1. Twój blog i całe opowiadanie jest wspaniałe zasługiwało na ta nagrodę :)
    Podejrzewam,że Luke naprawdę sporo tutaj namiesza,ale pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział.Ponieważ bardzo zastanawia mnie co zrobi Jai.Myślę,że Maddie bardzo przyciąga do Jai'a,ale ona do końca nie potrafi sama tego przyznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć kochanie niedawno dostałam kolejną nominację i w niej nominowałam właśnie tego bloga.Więcej szczegółów tutaj http://depressed-lukebrooks-fanfiction.blogspot.com/2014/08/liebster-adward.html
    Twoje opowiadanie jest wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulacje! Zostałaś/łeś nominowana/ny do Liebster Blog Award!
    Więcej informacji tutaj: http://miloscjestjaktatuaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń