EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 2.
Rozdział został przez przypadek usunięty, jednak jest w trakcie uzupełniania. 

   Krocząc wolnym krokiem spojrzała na ogromny napis hotelu i odetchnęła głęboko. We wejściu dostrzegła starszego mężczyznę, którego wczoraj dosłownie mogła zabić wzrokiem, po feralnym incydencie w butiku. Wtedy, swoją złość przelewała na każdego napotkanego człowieka. Dzisiaj było inaczej. Weszła do Empire Hotel z uśmiechem na twarzy i przywitała się ze starszym panem, który nieco zdziwiony jej dzisiejszym, odmiennym zachowaniem niepewnie pomachał w jej stronę.
   Maddie od razu skierowała swoje kroki w stronę biura ojca i kiedy tylko dotarła na miejsce podeszła do biurka Amelii i ułożyła podbródek na dłoni wzdychając głęboko. Kobieta podniosła na nią swój wzrok i od razu uprzedziła dziewczynę. 

-Pan Montgomery ma własnie spotkanie, ale zaraz je skończy. Proszę cierpliwie poczekać - dodała niemal z błagalnym błyskiem w oczach. 

-Poczekam, poczekam - Maddie machnęła leniwie ręką i usiadła na jednej z miękkich sof ustawionych w pomieszczeniu. 

   Chwyciła w dłonie kolorowe czasopismo i zaczęła przeglądać jego zawartość. Jej spokój i cierpliwość szybko jednak zostały zakłócone pojawieniem się Jai'a. Brunet podszedł do biurka sekretarki i położył na nim jakieś dokumenty, po chwili  zauważając Maddie. Uśmiechnął się szeroko i podszedł w jej stronę. 

-Nie powinnaś czasem pracować? - Zapytał, na co Maddie przewróciła oczami. 

   Zapewne jej kochany tato już zaznajomił chłopaka z warunkiem, jaki postawił córce. Brunet, jakże mógł przepuścić okazję i podarować sobie kilku chwil znęcania nad dziewczyną. 

-Ty chyba też masz jakieś obowiązki, prawda? - Zapytała wracając wzrokiem do czytanego wcześniej tekstu. 

   Jai usiadł obok niej i zaczął natarczywie się w nią wpatrywać. Początkowo Maddie starała się nie zwracać na to większej uwagi, a co więcej udawać, że wcale go tam nie ma, jednak dłuższe przebywanie chłopaka obok zaczynało ją męczyć. 

-Co? - Zapytała spoglądając na niego znacząco. 

   Jai wzruszył jedynie ramionami i uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Maddie spojrzała na jego usta i na chwilę wstrzymała oddech. Jeszcze nigdy nie znajdowała się tak blisko niego. Gorszy był fakt, iż całkowicie jest poddana jego osobie. Nagle zapomniała, o czym tak właściwie czytała i jak się oddycha. Rozchyliła nieco usta z zamiarem złapania krótkiego oddechu, a kiedy chłopak pochylił się nieznacznie w jej stroną momentalnie odwróciła głowę. Usłyszała ciche prychnięcie z boku, jednak postanowiła dzielnie wpatrywać się wprost przed siebie. 
   Po chwili z biura wyszedł Ian wraz z jakimś mężczyzną, którego pożegnał stanowczym uściskiem dłoni i uśmiechnął się zauważając tą dwójkę. 

-Jai, Maddie - odezwał się podchodząc bliżej. Dziewczyna od razu zauważyła zmęczenie na twarzy ojca. - Zapraszam was na obiad. 

-To cudownie! - Ucieszyła się brązowowłosa i klasnęła delikatnie w dłonie. - Mam dla ciebie cudowne wieści - oznajmiła chwytając tatę pod ramię i kierując się w stronę hotelowej restauracji. 

   Kiedy dotarli na miejsce cała trójka zasiadła przy jednym ze stolików spoglądając w kartę dań. 
   Odkąd Maddie przeprowadziła się do ojca jej posiłki zawsze odbywały się w tym miejscu. Ian nigdy nie miał czasu na gotowanie. Maddie podejrzewał, że nawet nie umiałby nic ugotować. Zawsze zabierał córkę do hotelowej restauracji, a jej menu było znane dziewczynie już na pamięć. 
   Kiedy cała trójka złożyła swoje zamówienia Ian spojrzał na córkę. 

-Więc, co to za wieści, o których chciałaś mnie poinformować. 

-Znalazłam prace - odparła dumnie, na co Jai zachłysnął się pitą przez siebie wodą. Ian i Maddie przenieśli na niego swoje zdziwione spojrzenia. 

-Przepraszam, zakrztusiłem się - wyjaśnił, po czym zaczął wycierać usta chusteczką, aby zamaskować swój uśmieszek. - Maddie zmrużyła nieco oczy i postanowiła w ogóle nie zwracać na niego uwagi. 

-Co to za praca? - Zapytał Ian przenosząc na córkę zaciekawiony wzrok. 

-W branży modowej, a na potwierdzenie tego podpisałam dzisiaj umowę - wyjaśniła kładąc przed ojcem wspomniany dokument. 

   Ian spojrzał uważnie na treść chcąc wyśledzić jej dokładne warunki. Na szczęście nie doszukał się w niej niczego niepewnego, oprócz jednej rzeczy. Była to praca tymczasowa. 

-Maddeline - westchnął. - Mówiąc ci, abyś znalazła pracę, miałem na myśli coś nieco dłuższego niż tydzień czasu - zerknął na dokument, po czym wsunął go w wyciągnięta dłoń Jai'a. Maddie spróbowała odebrać swoją własność od bruneta, jednak ten sprytnie jej na to nie pozwolił i zaczął czytać drobny tekst. 

-Tato, nawet nie zaczynaj - podniosła dłoń. - Chciałeś abym znalazła pracę, no to ją znalazłam. Od jutra zaczynam - oznajmiła krzyżując ręce na piersi, na co Ian westchnął przeciągle. 

-London Fashion? - Zapytał Jai marszcząc brwi. 

-Tak. Masz z tym jakiś problem, Brooks? - Zapytała zadziornie. 

-Czy to nie ten sam pokaz, na który dostaliśmy zaproszenie, jako właściciele Empire Hotel? - Zapytał Jai wpatrując się w swojego wspólnika całkowicie ignorując Maddie. 

-Tak? - Zdziwił się Ian. - Myślałem, że to Amelia wybiera się na niego prywatnie. 

-Obaj dostaliśmy bilety wejściowe od projektanta. 

-To cudownie! Będziesz mogła rozreklamować nieco nasz hotel, córeczko. 

-Jakby był mało popularny - westchnęła pod nosem. - Poza tym, nie pracuje dla ciebie - wzruszyła ramionami sącząc przez słomkę swój napój. 

-A mogłabyś - oznajmił znacząco. 

-Nie zaczynaj nawet tego tematu. 

   Ian pragnał, aby jego córka przejęła po nim Empire Hotel podobnie, jak zrobił to Jai po swoim nieżyjącym już ojcu. Odkąd znała chłopaka wiedziała, że jej ojciec widzi w nim naprawdę rzetelnego i pracowitego, młodego mężczyznę i według Ian'a, ona sama powinna brać ze swojego rówieśnika przykład. Sęk w tym, że Maddie nawet nie śniła, aby w jakichkolwiek sprawach postępować jak Brooks. Jej szczera i nieuzasadniona niechęć do chłopaka wywierała na niej negatywny wpływ, nawet jeśli robił on nad wyraz dobre i pożyteczne dla innych rzeczy. 

(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz