EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 7.
    Ziewnęła przeciągle niemal czując napływające do jej oczu łzy, lecz nie chciało jej się płakać. Maddie siedziała na fotelu za biurkiem swojego ojca totalnie zmęczona minionym dniem. Przetarła palcami swoje brwi i wypiła resztkę wody mineralnej, jaka znajdowała się w butelce. Wsunęła na swoje stopy buty i ruszyła w kierunku wyjścia z zamiarem udania się do mieszkania. Choć wiedziała, że w biurze nie było już nikogo, zauważyła otwarte drzwi do gabinetu Jai'a, z którego emanowało słabe światło. Po chwili zastanowienia postanowiła zajrzeć do środka. Zauważyła bruneta siedzącego na niewielkiej sofie w roku pomieszczenia, z głową ułożoną na tylnym oparciu. Podeszła bliżej niego, jednak ten nie zauważył jej obecności. Przekonana, że chłopak nadzwyczajnej w świecie zasnął, wyciągnęła przed siebie rękę z zamiarem zbudzenia go. W ostatniej chwili jednak zrezygnowała z tego pomysłu i skupiła się na jego sylwetce. Duże dłonie zaplecione były za jego karkiem uwidaczniając pod koszulą naciągnięte mięśnie ramion. Miał zamknięte oczy, a rzęsy rzucały niewielkie cienie na jego policzki, za sprawą światła z kinkietów wiszących na ścianie. Ciemne włosy ułożone były tak, jak przeważnie każdego dnia. Maddie zastanawiała się, czy brunet sam je stylizuje, czy też korzysta z usług fryzjera. Nie potrafiła wyobrazić sobie go w salonie fryzjerskim i westchnęła cicho. 

-Długo masz zamiar mnie jeszcze obserwować? - Usłyszała jego pytanie i podskoczyła na miejscu. 


-Myślałam, że śpisz - wytłumaczyła nieco wytrącona z równowagi. - Poza tym, jest już późno, więc nie powinieneś być już w domu? 


-Zasiedziałem się - wyjaśnił przecierając swoje oczy, po czym spojrzał z dołu na Maddie. 


-Już rozumiem, dlaczego tata tak późno przesiaduje w gabinecie - westchnęła zajmując miejsce obok bruneta, a ten odwrócił głowę, aby móc na nią spojrzeć. - Po całym dniu nie mam nawet siły dotrzeć do swojego pokoju. 


-To był bardzo owocny dzień - przyznał Jai - Najpierw spotkanie z przedstawicielami firm żywieniowych. Potem ta sprawa z dziennikarką piszącą recenzje hotelowe.


-Myśleliśmy, że chce ocenić nasz hotel. A jej chodziło tylko o nocleg - pokręciła głową uśmiechając się.


-Dobrze sobie z nią poradziłaś - zauważył.


-Żartujesz sobie? Nigdy więcej nie zostawiaj mnie z takim problemem samą - klepnęła go w ramię odpychając lekko, na co uśmiechnął się szeroko. - O mały włos nie dostałam zawału. 


-Najwyraźniej z twoim sercem jest już dobrze - oznajmił wpatrując się jej dekolt ukazany przez częściowo rozpiętą górę koszuli. 


    Maddie poczuła gorąco, jakie powoli zaczęło wstępować na jej policzki. Spojrzała w dół i zobaczyła perłową kuleczkę, która zawieszona na srebrnym łańcuszku, spoczywała między jej piersiami. Jai podniósł się ze swojego miejsca i zbliżył nieco do Maddie. Dziewczyna siedziała nieruchomo i jedynie obserwowała jego ruchy. Brunet pochylił się w jej stronę, a jego włosy zaczęły delikatnie łaskotać jej policzek. Poczuła, jak miękkie usta dotykają jej szyi i przymknęła swoje oczy. Przełknęła głośno ślinę, kiedy chłopak lekko zassał jej skórę.


-Jai - usłyszała swój cichy głos, który zadrżał unosząc się w powietrzu między nimi. 


    Chłopak chcąc wykorzystać swoją szansę podniósł głowę i musnął krótko swoimi ustami jej wargi. Maddie nie zaprotestowała, nie odsunęła się, ani nie oddała pocałunku. Wpatrywała się w jego twarz i kiedy miał ponownie pochylić się w jej stronę za drzwiami usłyszeli czyjeś kroki. Dziewczyna bez chwili zastanowienia odepchnęła od siebie bruneta poprawiając dłonią koszulę i wstając z miejsca. W tym samym momencie do biura wszedł jej ojciec. 


-Tutaj jesteś - oznajmił podchodząc bliżej niej. - Nie wracałaś długo - zauważył Jai'a i zmarszczył brwi nieco zaskoczony jego obecnością. 


-Witaj Ian - odezwał się brunet.


-Przeszkodziłem wam w czymś? - Zapytał mężczyzna wskazując palcem na nich.


-Nie - odpowiedzieli zgodnie i spojrzeli na siebie.  


-Już idę - Maddie podeszła do ojca. - Zasiedziałam się w biurze. To był ciężki dzień. 


-Mam nadzieję, że dobrze sobie radzisz w firmie? -  Zapytał spoglądając znacząco na bruneta. 


-Zdecydowanie - odparł chłopak kryjąc swój uśmiech, który nie uszedł uwadze dziewczyny. 


-Dobranoc Brooks - rzuciła przez ramię w jego stronę i wyszła z biura. 


    Pobiegła do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi oddychała ciężko. Czy ona właśnie.. Przygryzła dolną wargę i zaczęła trząść swoimi dłońmi w powietrzu. To, co miało miejsce przed kilkoma chwilami nie mogło do niej dotrzeć. 


-Nie myśl o tym - powiedziała do siebie, ale kąciki jej ust unosiły się mimowolnie ku górze. - Nie myśl o tym! - Skarciła się ponownie opadając na łóżko. Ta noc na pewno będzie dla niej trudna. 


~~~~ 


    Wpatrywała się we wnętrze swojej garderoby nie mogła zdecydować się na dzisiejszą kreację do pracy. Przesuwała wieszaki z ubraniami po raz kolejny tego ranka, nie mogąc wybrać nic odpowiedniego. Dzisiejszy dzień był inny. Pomimo tego, iż Maddie zasnęła wczoraj późno w nocy, rano obudziła się niesamowicie dobrze wyspana. Już po niecałej godzinie była wykąpana, pomalowana i gotowa do ubrania. Ostatecznie jej wybór padł na białą sukienkę z krótkim rękawkiem przed kolano i czarną kurteczkę, którą założyła na swoje ramiona. Chwyciła w dłonie swoje botki i ruszyła w kierunku kuchni. Wyciągnęła z lodówki jogurt pitny i odwróciła się z zamiarem wyjścia do pracy, jednak w pomieszczeniu pojawił się jej ojciec. 


-Hej - przywitała go uśmiechając się.


-Cześć. Jak spałaś? - Zapytał podbierając się ramieniem o futrynę. 


-Dobrze, a ty?


-Dobrze - uśmiechnął się. 


   Maddie przyjrzała mu się uważniej. Ubrany był w swoją piżamę i ciemny szlafrok. Jego krótkie włosy pokryte były siwym odcieniem, który zdradzał jego wiek. Mimo to Ian wyglądał lepiej niż dwa dni temu. Maddie ucieszyła się w duchu, że jego stan widocznie poprawia się. Podeszła do niego i pocałowała lekko jego policzek. 


-Musze iść do pracy - oznajmiła.


-Nie wierzę, że to mówisz.


-Bardzo śmieszne, tato - odwzajemniła jego uśmiech i udała się do biura. 


    Na dzień dobry, Amelia od razu powitała ją telefonem od obsługi hotelu, która zgłosiła zaległości przy płaceniu jednego z klientów. Maddie postanowiła zająć się tą sprawą od razu, tym bardziej, że dało jej to możliwość niespotkania się z brunetem. Chociaż bardzo tego chciała, rozum nakazywał jej unikać chłopaka. Wczorajsze wydarzenie w biurze zdecydowanie nie powinno mieć miejsca, ale cóż.. Stało się. Nieplanowany rozwój wydarzeń, który może wnieść w ich życie szereg niezręczności, a ich relacje mogą zmienić swój poziom. Maddie bała się tego, więc postanowiła unikać bruneta możliwe jak najdłużej się da. Najbezpieczniejsza, jej zdaniem, strefa izolacji od bruneta wcale nią nie była. Wchodząc na parter Empire Hotel, wzrok Maddie powędrował za drzwi wejściowe hotelu. Na zewnątrz stał samochód Jai'a, a sam jego właściciel otwierał drzwi pasażera jakieś blond piękności z wymalowanym na twarzy uśmiechem od ucha do ucha. Kobieta wsunęła się zgrabnie do wnętrza jego samochodu, a on zasiadł za kierownicą i po chwili odjechali. Maddie stała u podnóża schodów i patrzyła tępo w punkt, gdzie chwilę temu stały biały Mini Countryman. Nagle ogarnęło ją przygnębienie, a gdzieś w głębi chowała się mała cząsteczka smutku, którą dziewczyna starała się za wszelką cenę zdusić. 


-Panno Montgomery? - Usłyszała głos kobiety stojącej obok niej, więc podniosła na nią swój wzrok. - Nasza klientka wyszła wcześnie rano z pokoju. Dozorca twierdzi, że nawet o świcie. Nie wiemy, co robić, ponieważ już od trzech dni zalega ze spłatą pokoju. 


-Jak się nazywa?


-Spencer Mahone. 


-Kiedy wróci natychmiast poinformujcie mnie o tym. Nie kontaktowała się z nikim z personelu?  


-Od dnia rezerwacji, nie. 


-Ile u nas mieszka? - Zapytała wpatrując się uważnie w twarz hotelarki, która poczuła się nieco nerwowo. 


-Od ponad tygodnia - wyjaśniła


   Maddie pokiwała głową i ostatni raz spojrzała na hotelowe wejście. Jednak, czy chciała tam zobaczyć swoją klientkę? Zacisnęła usta w cienką linię i wspięła się ponownie na pierwsze piętro, gdzie znajdowały się biura właścicieli. 


~~~~ 


-Oczywiście ureguluje wszystkie zaległości - usłyszała i westchnęła cicho. - Przepraszam najmocniej. Moje problemy nie powinny mieć tutaj znaczenia, jednak niestety mają - przyznała Spencer spuszczając głowę, na co Maddie zmarszczyła brwi. - Walczę z mężem o dzieci - przyznała kobieta. - Rozwodzimy się i niedawno straciłam prawo do naszego domu. Nie mam gdzie mieszkać - łzy spłynęły po jej policzkach, jednak jej głos nie załamał się. - Od kilku miesięcy tułam się po hotelach, żyjąc z resztek oszczędności. 


    Do Maddie wróciły wspomnienia sprzed roku. Śmierć matki, utrata firmy, pożyczki Nathana, jego niemoralne propozycje, ucieczka. To wszystko przewijało się przez jej myśli, kiedy kobieta siedząca naprzeciw niej opowiadała swoją historię. Dziewczyna jednak całkowicie jej nie słuchała. Myślami krążyła wokół swoich własnych problemów, nie tak dawnych z resztą. 


-A rodzina? - Usłyszała swoje pytanie przerywając kobiecie wypowiedź. 


-Rodzina? - Zaśmiała się pociągając nosem. - Rodzice od zawsze chcieli, abym za niego wyszła. To małżeństwo od początku było skazane na kontrole. Wtedy wydawało mi się, że jakoś to będzie. Przekonam samą siebie, że tak jest lepiej, że kiedyś go pokocham. Jednak to się nigdy nie wydarzyło. On z resztą też nie jest bez winy i chodź w oczach moich rodziców jest chodzącym ideałem, dla mnie okazał się okropnym człowiekiem. 


-Skrzywdził panią? 


-Nie w ten sposób - zaprzeczyła. - Po prostu chciał mieć nade mną całkowitą kontrolę. Dobrze, że skończyło się tylko na mojej izolacji od otoczenia i przyjaciół. Byłam zamknięta w czterech ścianach, zdana na jego łaski. Na szczęście w porę oprzytomniałam i postanowiłam zawalczyć o swoją wolność. Teraz muszę jedynie odzyskać dzieci. Nic więcej od tego człowieka nie chcę. 


-Rozumiem pani sytuację, jednak muszę przypomnieć, że zalega pani ze spłatą za pokój już trzy dni. W naszym regulaminie zawarte jest, iż zaległości spłat mogą sięgać jedynie jednego dnia.


-Jutro mam ostatnią sprawę sądową. Jestem zameldowana u swojej przyjaciółki, jednak nie możemy razem mieszkać, ponieważ w tym domu jest jej chora matka, która stwarza zagrożenie dla siebie i innych. Meldunek ten jest mi potrzebny, aby potwierdzić przed sądem, że mogę zapewnić swoim dzieciom dom. Kiedy wygram jutrzejszą rozprawę przeniosę się do domu samotnej matki i tam postanowię, co dalej. 


-Podziwiam panią - przyznała Maddie pochylając się w jej stronę. - Musi pani bardzo kochać dzieci. 


-Zrobiłabym dla nich wszystko - oznajmiła, a kolejne łzy popłynęły po jej twarzy. 


-Poczekamy z tą spłatą do dnia jutrzejszego. Mam nadzieję, że wygra pani swoją sprawę w sądzie i potem zastanowimy się co dalej. 


-Nigdy się pani za to nie odwdzięczę - powiedziała uśmiechając się blado. 


~~~~ 


   Zamykając za sobą drzwi gabinetu przesunęła plastikową kartą po czytniku umieszczonym na ścianie. Kiedy komunikat potwierdził zamknięte drzwi, Maddie odwróciła się z zamiarem opuszczenia biura, jednak na jej drodze do wyjścia stanął Jai. Dziewczyna spojrzała na bruneta spod przymrużonych powiek i aż sama zdziwiła się, skąd u niej tyle chłodu. 


-Powinniśmy porozmawiać - usłyszała i zaśmiała się do siebie, chowając kartę do swojej małej torebki przewieszonej przez ramię. 


-Jasne. Porozmawiajmy - zaczęła zakładając ręce na piersi. - Gdzie byłeś cały dzień? Nie muszę ci chyba przypominać, że ty również prowadzisz ten hotel, a dzisiaj była naprawdę ważna sporawa do rozwiązania. 


-Kolejna dziennikarka zawitała do naszych skromnych progów? - Uśmiechnął się chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Naprawdę nie chciał się z nią kłócić, a jej zachowanie do tego właśnie zmierzało. 


-Wiesz co? Daruj sobie - minęła go trącając całkowicie celowo jego ramię swoim. Brunet chwycił ją za rękę i odwrócił w swoją stronę. 


-O co ci chodzi? - Zapytał mierząc się z jej zaciętym spojrzeniem. 


-Pytałam, gdzie byłeś?


-A co cię to obchodzi? Chcesz, abym spisał ci wszystkie swoje plany i spotkania na najbliższy tydzień? - Zapytał wiedząc, że tylko dolewa oliwy do ognia. - Załatwiałem sprawę służbową, dobrze? - Oznajmił po chwili. 


-Jakoś ci nie wierzę - wzruszyła ramionami i odwróciła się z zamiarem odejścia. 


-Chodzi ci o wczorajszy pocałunek? - Usłyszała i zamarła w pół kroku. Nie myślała, że na głos przypomni jej wczorajsze zajście w jego biurze. 


-Nie, Jai. Szczerze, mam gdzieś to z kim się całujesz i gdzie się całujesz. Nawet, jeśli jestem to ja, czy jakakolwiek inna dziewczyna w mieście. Nie było cię dzisiaj cały dzień w pracy i nawet nie raczyłeś mnie o tym poinformować. 


-Informowałem Amelię. I powtarzam, że załatwiałem sprawę służbową. - oznajmił podchodząc do niej bliżej, ale momentalnie zrobiła krok w tył. - Maddie. 


-Odpuść Brooks. Jestem zmęczona i nie mam sił na dyskusję z tobą. I lepiej bądź jutro w pracy - ostrzegła go i zniknęła z jego pola widzenia. 


   Wróciła do swojego pokoju, gdzie zaszyła się otulając w koc. Pomimo tego, iż dzisiejsza noc wydawała się nadzwyczaj przyjemnie gorąca, Maddie potrzebowała ciepła drugiej osoby. Potrzebowała kogoś, kto mógłby ją przytulić i powiedzieć, że wszyto się jakoś ułoży. Że Ian wyzdrowieje, a ona będzie spokojnie planować swoje życie, co do tej pory niezbyt dobrze jej wychodziło. Naprawdę chciała w tym momencie spojrzeć komuś w oczy i widzieć w nich miłość i pocieszenie. Nie potrafiła sobie wyjaśnić, dlaczego kiedy tylko próbowała zasnąć, w jej głowie ukazywała się postać bruneta. 
   Powinna go nienawidzić za to, że pocałował ją tamtej nocy w Empire. Właśnie wtedy obudził w niej pokłady uczuć, które teraz za wszelką cenę próbowała w sobie zdusić. Gdyby nie fakt, że widziała go dzisiaj rano z nieznajomą blondynką, może ich relacje ułożyłyby się w jakiś normalny sposób. Teraz jednak czuła się oszukana i trochę zdradzona. Jeden niewinny gest sprawił, że mała iskierka w jej sercu zapłonęła, a następnie została zgaszona lodowatą wodą. I kiedy do jej oczu cisnęła się pojedyncza łza, ona zagryzła z całych sił wargi. Przecież nie mogła się rozpłakać. Na pewno nie przez to głupie uczucie, które zaczynało w niej kiełkować. 

3 komentarze:

  1. Jej ♥ Rozdział po prostu ghdbsav ♥ Nie do opisania! Uwielbiam tego bloga, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę być informowana na temat nowego rozdziału? Byłabym wdzięczna @janomyangelx

      Usuń
    2. Jasne, nie ma sprawy ;) Co do nowego rozdziału, to trochę poczekamy.. Jestem na ostatniej prostej, jeśli chodzi o zakończenie szkoły, więc teraz skupiam się głownie na nauce. Przed świętami powinien pojawić się nowy rozdział.

      Usuń