EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 21.
   Przekręcił się na drugi bok i o mały włos nie spadł na podłogę. Nagły brak pod swoim ciałem miękkiego materaca sprawił, że brunet w ułamku sekund wybudził się ze snu. Odetchnął z ulgą zauważając, iż nie wylądował tam, gdzie przed chwilą wydawało mu się, że spadł. Rozejrzał się dookoła i zauważył, iż wcale nie jest w miękkim łóżku, które należało do niego. Znajdował się w dobrze znanym, mu salonie z mieszkania Ian'a, a ostatnią noc musiał spędzić na sofie. Zmarszczył brwi i opadł na plecy wpatrując się w sufit. Całkowicie nie pamiętał, jakim cudem się tutaj znalazł. Ostatnim jego wspomnieniem była rozmowa z  przyjacielem w biurze Empire.
-Już nie śpisz? - usłyszał nad sobą głos Maddie i spojrzał w górę ja jej twarz.
-Cześć. - przywitał się siadając na sofie.
-Pomyślałam, że będzie ci potrzebna. - oznajmiła podając mu butelkę wody mineralnej.
-Dzięki. - podziękował odbierając od dziewczyny napój, po czym odkręcił plastikowy korek i wypił sporą część.
-Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego wieczoru? - zapytała siadając obok niego.
Jai spojrzał na nią i chwilę się zastanowił.
-Przyszedłem tutaj z Jamesem? - zapytał, na co skinęła głową. - Gdzie on teraz jest?
-Zapewne spędził tę noc z Lynn. - westchnęła sięgając po czasopismo leżące na szklanym stoliku.
-Z Lynn? - zdziwił się i ponownie napił wody. - w odpowiedzi Maddie jedynie mruknęła niewyraźnie pod nosem.
Brunet poprawił się nieco i siadł w sposób, aby lepiej móc obserwować dziewczynę. Maddie miała dzisiaj związane włosy w wysokiego kucyka, jednak nadal niesforne kosmki włosów uciekały spod frotki. Chłopak musiał przyznać, że podobały mu się jej lekko kręcone włosy. Zaczął się zastanawiać, co w ogóle w jej wyglądzie mu się nie podobało. Nawet kilka drobnych piegów na policzkach nadawały jej twarzy uroku. Dopiero teraz dostrzegł, że dziewczyna ma założone okulary. Zdziwił się nieco, ponieważ nie wiedział, że ma wadę wzroku.
-Nosisz okulary? - zapytał kładąc łokieć na oparcie sofy, a na dłoni oparł swoje czoło.
Nadal uważnie obserwował jej twarz, kiedy przeniosła na niego swoje spojrzenie. Lekki rumieniec wstąpił na jej twarz i już miała ściągnąć swoje szkła, kiedy Jai momentalnie ją powstrzymał przytrzymując jej dłonie.
-Zostaw. Nie musisz ich ściągać.
-Nie lubię się w nich pokazywać. - przyznała wyswobadzając swoje nadgarstki z jego uścisku.
-Wyglądasz w nich całkiem... -zastanowił się.
-Ładnie? - spojrzała na niego znacząco, po czym przewróciła oczami i wróciła do przeglądania magazynu.
-Wyglądasz w nich całkiem dobrze, Maddie.
-Dzięki. - mruknęła i lekki uśmiech wstąpił na jej twarz.
-Dlaczego się rumienisz? - zaśmiał się widząc różowe odcienie wstępujące na jej policzki.
-Nie rumienię się! - zaprzeczyła nagle.
   Jai zaśmiał się jeszcze głośniej odchylając głowę do tyłu, za co został uderzony kolorowym czasopismem w ramię.
-Niedługo zbliżają się moje urodziny. - zaczęła zmieniając niespodziewanie temat.
-Wszystkiego najlepszego. - uśmiechnął się szeroko.
-Bądź poważny. Chciałeś wczoraj porozmawiać, pamiętasz? Ach no tak. Nie pamiętasz. - dodała jakby sama do siebie wzdychając ciężko. - Wiesz, że czas ucieka, a testament mojego taty nie będzie czekać w nieskończoność.
-Zmierzasz do jego woli? - zmarszczył czoło.
-Po części też, ale bardziej myślę o udziałach Empire.
-Podzielimy je jako spadkobiercy. - wzruszył ramionami.
-Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste. - oznajmiła podnosząc się ze sofy, na co Jai siadł prosto zakładając ręce na piersi. - Ja za niespełna pół roku stracę swoje prawa do hotelu. Ty bez ślubu nie zyskasz zupełnie nic i zostaje jeszcze Luke.
   Jai westchnął ciężko i pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach. Po chwili potarł dłonią brodę i wstał.
-Nie chcę tego robić w ten sposób. - odezwał się stając naprzeciw dziewczyny.
-Czego nie chcesz robić.
-Nie chcę brać z tobą ślubu, tylko dla tego, aby zyskać jakiekolwiek udziały w hotelu. Nie chcę też, abyś zmuszała się do małżeństwa, aby wypełnić wolę ojca.
-Jai... - zaczęła, ale nie pozwolił jej przerwać.
-To co, wymyślił Ian może i jest z jednej strony dobre dla nas obojga, ale musisz być tego pewna. Nie zniósł bym myśli, że wychodzisz za mnie, albo za jakiegokolwiek innego faceta, tylko dlatego, że twój ojciec tego chciał. To musi być twoja dobrowolna decyzja, Maddie. Ale chcę cię też zapewnić o tym, że ja jestem gotowy na to. Nie ze względu na hotel, ale ze względu na ciebie. - wyznał, na co Maddie wstrzymała na chwilę oddech nie mogąc wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. -Wiem, że między nami bywało różnie. Czasami nienawidziliśmy się na swój głupi sposób, a czasami potrafiliśmy nawet neutralnie dogadywać. Ostatnie tygodnie były naprawdę dobre. Dla mnie, dla ciebie samej.
-Jai, przez te ostatnie tygodnie i przez kilkanaście następnych będę nosić żałobę. Więc wątpię, czy były one dla mnie dobre. Myślę, że dla ciebie też. Straciłam ojca, a ty przyjaciela, mentora. Proszę cię nie mów mi, że ostatnio coś było dla mnie, czy dla ciebie dobre.
-Było dobre dla nas.
-Nie ma nas.
-Nie mów tak.
-Jai, taka jest prawda. Jesteś naprawdę świetnym facetem i możesz znaleźć sobie o wiele lepszą kobietę jako żonę niż ja.
-Tylko ja nie chcę innej kobiety.
-Sam powiedziałeś, że musimy być tego pewni. Tak samo, jak ty nie chcesz, abym na siłę szła na ten układ, który zaplanował mój ojciec, tak samo ja nie chcę cię w to mieszać.
-Wiesz dobrze, że jest już za późno.
-A co z twoim bratem?
-Możesz przestać o nim ciągle wspominać, jeśli rozmawiamy o nas?
-Przypominam ci, że skoro ty jesteś w to zamieszany, on też jest.
-Więc tak to teraz będzie wyglądać? - zaśmiał się gorzko spoglądając w jej oczy. - Będziesz wybierać przyszłego męża między mną a nim?
-Dobrze wiesz, że nie chcę...
-Przestań! - przerwał jej, na co momentalnie zamilkła. - To już się zaczęło. - zaśmiał się kręcąc głową. - Kiedy tylko Luke pojawił się w Empire zaczęłaś wybierać.
-Jedyne, co chcę wybrać to dobry układ, z którego wynikną korzyści dla każdego z nas.
-Na papierku będzie miejsce tylko na jednego z nas.
-Jai, nie utrudniaj mi tego.
-Ty sama sobie to utrudniasz. - oznajmił zakładając swoją koszulę.
-Ja naprawdę chcę to dobrze rozegrać. - mruknęła zmęczona nieco ich kłótnią.
   Obserwowała, jak chłopak założył swoje buty i bez słowa wyszedł z jej mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Drgnęła w miejscu i zacisnęła powieki, chcąc powstrzymać się krzyku. Była zła. Zła na siebie, na bruneta, na ojca, który wmieszał ją w tą cała sytuację. Co gorsza, odnowienie relacji z Jai'em znowu ulotniło się niczym ciemny dym z płonącego paktu pojednania.

~~~~

   Wystukiwał nerwowo palcami o blat biurka uważnie obserwując okolicę za ogromnym oknem swojego biura. Dziesięć minut temu wezwał do siebie Luke'a, ale jego starszy brat nie kwapił się, aby szybko się z nim spotkać. To drażniło bruneta jeszcze bardziej, a chwila moment miało sięgnąć zenitu jego zdenerwowanie i rozgoryczenie po porannej kłótni z Maddie, które nadal nie ustępowało. Jai wiedział, że oboje zataczają błędne koło w swoich relacjach. Idą dwa kroki do przodu i nagle ktoś lub coś staje na ich drodze, co sprawia, że każde idzie w swoją stronę.
   Nagle drzwi do jego biura otworzyły się i do środka wszedł Luke bez zbędnego pozwolenia. Zasiadł na fotelu po drugiej stronie biurka i spojrzał na brata unosząc ku górze brwi. Na jego ustach majaczył się niewyraźny uśmieszek, na który Jai zmrużył gniewnie powieki. Odetchnął głęboko i postukał długopisem w plik czeków gotowych do wypełnienia.
-Ostatni raz pytam, ile potrzebujesz pieniędzy, aby zniknąć z Los Angeles i nie wracać? - zażądał marszcząc czoło.
-Znowu te pieniądze. - westchnął Luke odchylając głowę do tyłu. - Nie stać cię braciszku. - spojrzał na bruneta pewny siebie.
-Podaj tylko kwotę i więcej cię nie chcę tutaj widzieć.
-Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? - zaśmiał się. - Nie dbam o pieniądze.
-Nie wierzę, że nie są ci potrzebne.
   Luke uniósł do góry jedną brew skubiąc zębami dolną wargę. Jai czuł, że znowu wstępuje na grunt, który wali się chłopakowi pod nogami. Już przy pierwszej próbie spłaty brata wyczuł, że chłopak najwyraźniej ma kłopoty finansowe. Nie rozumiał jedynie, dlaczego tak wzbrania się od przyjęcia pieniędzy, które mogą ustawić go finansowo na kilka ładnych lat.
-Zastanawia mnie jedna rzecz. - podrapał się po policzku pochylając do przodu. - Co jest dla ciebie ważniejsze niż te pieniądze, które mi oferujesz? Co ma dla ciebie większą wartość niż te kilka cyferek widniejące na twoim koncie?
-Czego ty chcesz Luke? Chcesz mnie zniszczyć?
-Tobie samemu wychodzi to o wiele lepiej. Uwielbiam patrzeć, jak się męczysz. Życie jedynaka było o wiele wygodniejsze i łatwiejsze, huh?
-Czyli mścisz się na mnie za to, że nasi rodzice nas oszukali? Nie bądź śmieszny. Zachowujesz się, jakby była to moja wina.
-Dlaczego chcesz się mnie tak bardzo pozbyć?
-Ile? - zapytał przykładając długopis do szablonu.
-Kilka tygodni. - zakpił i wstał z miejsca z zamiarem opuszczenia biura brata.
-Jesteś podobny do taty. - Luke momentalnie zatrzymał się w miejscu i spiął swoje mięśnie. - On też był taki uparty. Tak trudno można było go przekonać do czegokolwiek. Zdecydowanie się w niego wdałeś.
-Nic o mnie nie wiesz. - warknął nie będąc w stanie odwrócić się w stronę bruneta.
-Ciekawe, czy ja jestem podobny do naszej mamy? - zastanowił się na głos.
-Zamknij się! - krzyknął Luke i w jednej chwili znalazł się przy Jai'u podnosząc go za kołnierzyk koszuli do góry.
   W tym samym momencie do biura weszła Maddie. Zszokowana zaistniałą sytuacją, która działa się na jej oczach upuściła z rąk jakieś kartki, które rozsypały się po podłodze.
-Co tu się dzieje?! - wpadła w szał zatrzaskując za sobą drzwi, aby nikt z zewnątrz nie mógł dojrzeć, to co działo się w środku. - Ogłupieliście całkiem? Macie zamiar się tutaj pobić? - zapytała gorączkowo próbując ich rozdzielić. Jai opadł na fotel, który przesunął się o kilka metrów do tyłu, natomiast Luke cofnął się o kilka kroków niemal tracąc równowagę. - Żądam wyjaśnień. - postukała kilkakrotnie butem o podłogę, jednak żaden z nich nie miał zamiaru tłumaczyć jej swojego zachowania. - Zachowujecie się oboje jak dzieci. Jak jakieś smarkacze, które powinny dostać po tyłku. - zdziwieni nieco jej porównaniem spojrzeli na nią, po czym Luke prychnął głośno i wyszedł z biura.
-To jego wina. - Jai poprawił koszulę i zasiadł przy biurku wracając jak gdyby nigdy nic do swoich obowiązków.
-Oczywiście. - odparła z wyrzutem i ruszyła za starszym Brooksem. Z trudem dogoniła jego szybki chód, kiedy znalazł się już na parterze Empire.
-Czego chcesz? - warknął w jej stronę czując, jak za nim podąża.
-Gdzieś cię zabrać. - odpowiedziała chwytając jego dłoń.
   Luke spojrzał na nią szeroko otwartymi oczyma, a ona uśmiechnęła się niepewnie ściskając jego palce.

__________________________________

Zaskakujecie mnie z odwiedzinami tego bloga. 
Dziękuję, że tutaj zaglądacie! :)


11 komentarzy:

  1. Nie moge doczekac się następnego. Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... *-* Jai jest gotowy na ślub! A Maddie? Gdzie chce zabrać Luke'a?? Chce juz next! Błagam <3 dziękuje za to że piszesz to dla nas.
    Do następnego
    N:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, tego się nie spodziewałam. Gdzie Maddie chce zabrać Luke`a? Biedny Jai. Tyle ma na głowie. Nie dość, że firmę, to jeszcze swojego nieznośnego bliźniaka, rozterkę miłosną z Maddie i ten durny testament. Nie rozumiem, co przyszło ojcu dziewczyny do głowy, aby stawiać takie warunki! to chore...
    Pozdrawiam serdecznie i życzę masę weny!

    Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie chodziło mu o jej przyszłość. Maddie zawsze była nieogarnięta i żyła chwilą, całkowicie nie myśląc o tym, że kiedyś rodziców może zabraknąć. W gruncie rzeczy, Ian nawet po śmierci chciał zapewnić jej pewnego rodzaju stabilizację i ochronę.

      Usuń
  4. Niee Jai musi byc z Maddie ! Oni sa idealni to niesamowite! W kilka tyg pokochal ja calym sercem, nie wyobraza sb zycia bez niej i gotowu jest z nia na slub !! Tylko szukac takiego meza !! Juz sie nie moge dpczelac nexta !! Czekam dodawaj czesciej jak mozesz zycze weny ♥♥♥ Pat. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zajęło mu to trochę więcej czasu, od kiedy pierwszy raz zamieszkała z ojcem, tylko nie był w stanie jej tego okazać, a co więcej. przyznać się przed samym sobą do tego uczucia.

      Usuń
  5. Kocham twoje opowiadanie !! Jejku gdy widze nowy rozdzial to normalnie placze ze szczęścia! Kocham ! :) uwielbiam !!! Blagam nie przestawaj pisac omomm !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Heej :D Wpadam na ten blog, długo szukałam dobrego. Z początku zbytnio nie ciągnęło mnie do czytania, ponieważ zbytnio nie lubię trzecioosobowej narracji, ale zaraz przecież nie będę go odrzucać tylko przez narracje. I tak zleciało 3 rozdział , 4, 5 i nawet nie zorientowałam sie ze juz przeczytałam wszystko :D Co prawda wolę wolę pierwszoosobową narrację , ale i tak doprowadziłaś mnie do takiego stanu,że zakochałam się w tym opowiadaniu :) i wielki plus dla ciebie za bardzo dobre słownictwo, ponieważ naprawdę trzecio jest trudna :3 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow dziękuję :) Ja wolę narrację trzecioosobową, dlatego tak piszę opowiadania xx

      Usuń