EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 24.
   Nie potrafiła opanować trzęsących się dłoni, które nerwowo pocierała o siebie. Jej noga podrygiwała w miejscu, a ona sama zajmowała miejsce we fotelu niczym jak na tysiącu ostrych szpilek. Próbowała powstrzymać ze złości cisnące się do jej oczu łzy, ale stać ją było jedynie na mocne zaciskanie powiek.
   Maddie właśnie przed chwilą otrzymała wiadomość o prawnika, który poinformował ją o fakcie, że Empire Hotel ma w najbliższym czasie zostanie wykupiony przez jednego z zainteresowanych nim ludzi. Nieznany jej człowiek odkrył nieprawidłowości w zarządzaniu hotelem oraz samym problemie tkwiącym w właścicielach i na mocy całkiem sprzyjających mu praw może w każdej chwili przejąć hotel praktycznie za bezcen. Ta wiadomość wstrząsnęła dziewczyną do tego stopnia, iż nie potrafiła nawet ruszyć się z miejsca, a co dopiero podjąć jakiekolwiek działania związane z obroną swojej pozycji w tej firmie. Nie rozumiała, jakim prawem ktoś może przejąć jej spadek, nawet jeśli wiązała ją wola ojca. Nie potrafiła też pojąć, skąd ten człowiek nagle wprowadza zamęt w środowisko, które kilka dni temu ona sama uporządkowała, zdobył tak ważne i co ciekawsze tajne informacje. O sytuacji hotelu i położeniu w jakim znajdowała się tymczasowa jego właścicielka wiedzieli tylko nieliczni ludzie.
   Maddie czuła, jak sprawy wymykają się spod jej rąk, pomimo tego, że od niedawna wszystko zaczęło się jak najlepiej układać.
   Zamglonym wzrokiem spojrzała na kalendarz i dostrzegła, że do jej dwudziestych pierwszych urodzin został zaledwie miesiąc. Czas gonił ją nieubłaganie, a możliwość wykupienia hotela i wszystkich jego udziałów przez obcego człowieka sprawiły, że Maddie stawała się coraz bardziej przytłoczona.
   Jako młoda kobieta z ciążącym na niej ogromnym problemem miała ochotę siąść w kącie i rozpłakać się niczym małe dziecko. Ostatnie miesiące stały się dla niej zbyt trudne i chociaż z całych sił starała się walczyć, coraz szybciej uświadamiała sobie, że słabnie z każdym kolejnym problemem.
   Najwyraźniej jej ojciec pokładał w niej zbyt duże nadzieje przepisując na nią wszystkie udziały Empire Hotel i wiążąc ją swoją pośmiertną wolą. Ian wiedział doskonale, co stało się z firmą jego byłej żony, którą miała przejąć ich córka. Zdawał sobie też sprawę, że wybierając Jai'a jako swojego jedynego spadkobiercę zniszczy tym Maddie. Przez całe swoje życie nie dał córce tego, co powinien dać prawdziwy ojciec. Przepisując na nią swoją firmę, dorobek życia, myślał, że zadośćuczyni jej za te wszystkie lata rozłąki i skomplikowaną sytuację rodzinną, jaką zaoferował swojej jedynaczce wraz z jej matką Lydią.
   Wola, jaką związał córkę wynikała też z samej troski o nią. Montgomery najzwyczajniej w świecie bał się również o swój majątek. Wiedział, że Jai potrafi prowadzić jego hotel całkiem sprawnie. Dając córce pół roku czasu na zawarcie związku małżeńskiego z Brooksem tak naprawdę starał się pogodzić wszystkie aspekty, z którymi borykał się w ostatnim czasie. Myślał, że będzie to najlepsze rozwiązanie, które uratuje nie tylko hotel, ale również tą dwójkę jakże młodych i jakże osamotnionych ludzi.
   Maddie zaczynała dostrzegać sens w postępowaniu swojego ojca i w końcu zrozumiała, że wola, jaką powinna wypełnić jest jedynym rozwiązaniem jej problemów.
   Jej rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi, na które momentalnie podniosła swój wzrok. Kiedy drewniana powłoka uchyliła się nieco jej oczom, ukazał się ogromny bukiet czerwonych róż, a zaraz za nim postać Brooksa, który uśmiechał się niepewnie w jej stronę. Bez zbędnych słów wszedł do środka i stanął przed biurkiem Maddie wręczając jej piękne kwiaty.
-Dziękuję, że pomagasz mojej mamie się zaaklimatyzować. Gdyby nie twoja pomoc, nie odnalazłaby się tutaj - powiedział unosząc ku gorze kąciki swoich ust, ale jego słowa wcale nie docierały do dziewczyny. - Wszystko w porządku? - zapytał spoglądając na nią niepewnie, kiedy nie odzywała się przez dłuższą chwilę.
-Jai - zaczęła piskliwym głosem i bojąc się, że ponownie rozpłacze się na oczach chłopaka wręczyła mu pismo nadesłane przez prawnika, które chwycił w swoją dłoń i szybko zapoznał się z jego treścią.
-To nie możliwe - pokręcił głową ponownie wpatrując się w drobny druczek spisany na śnieżnobiałej kartce. - Nie mogą ci go zabrać aż do twoich urodzin. Załatwię to! - zapewnił odkładając niedbale kwiaty na blat jej biurka i gniotąc kartkę w dłoni.
-Musimy to zrobić - odezwała się cicho zatrzymując go w półkroku.
-Co? - zapytał odwracając się w jej stronę, ale gdy tylko dostrzegł wyraz jej twarzy od razu zrozumiał, co miała na myśli. Szybko pokręcił głową spuszczając ją nisko. - Nie, Maddie. Nie zaciągnę cię siłą przed ołtarz, tylko po to, żeby ratować swoje udziały.
-Tutaj nie chodzi tylko o twoje udziały, Jai - zauważyła podnosząc się z miejsca, a ciemne plamki zalały jej pole widzenia.
   Ułożyła dłonie płasko na biurku podpierając się i łapiąc kilka głębszych wdechów. Była zmęczona i wykończona problemami, które uderzały w nią z każdej strony. Brooks spojrzał na nią pełen obaw i troski.
-Nie mogę pozwolić, aby kolejny dorobek ciężkiej pracy moich rodziców przeszedł w posiadanie obcych ludzi. Pamiętasz, co stało się firmą mamy, o którą kompletnie nie potrafiłam walczyć? Nathan zabrał ją sobie jednym ruchem ręki zostawiając mnie z niczym i przywłaszczając sobie wszystko to, na co mama pracowała długimi latami. Teraz dzieje się to samo z hotelem ojca. Nie mogę pozwolić, aby z mojej winy znowu powtórzyła się podobna sytuacja.
-Nie jesteś niczemu winna, rozumiesz? - zapytał podchodząc bliżej niej i chwytając za ramiona. Maddie spuściła wzrok czując silny uścisk dłoni bruneta. Teraz czuła się jeszcze słabsza niż w rzeczywistości była. - Poradzimy sobie - zapewnił przytulając ją do siebie.
-Muszę wziąć ten ślub - oznajmiła odsuwając się od Jai'a, a ten zmarszczył brwi. - Wtedy hotel będzie bezpieczny. Jeżeli nie chcesz tego zrobić, to podpiszę intercyzję* z kimkolwiek i po prostu...
-W takim razie wyjdź za mnie - przerwał jej momentalnie, a powaga z jaką wypowiedział te słowa sprawiła, że Maddie zamilkła wpatrując się uważnie w jego oczy. - Skoro to jedyne rozwiązanie.. I nie chodzi mi o wolę twojego ojca czy udziały w Empire Hotel - wyjaśnił. - Kocham cię i nie wyobrażam sobie, abyś mogła związać się z kimkolwiek innym. Nie zniósłbym tego.
-Jai..
-Wiem, że nie mam pierścionka  i zapewne nie są to twoje wymarzone zaręczyny, ale właśnie teraz i właśnie  w tym miejscu jestem tego pewny, jak nigdy niczego bardziej nie byłem w swoim życiu.
-Przepraszam - powiedziała wtulając się w jego ramiona. - Wykorzystuję cię i jestem okropna w tym, co robię.
-Dobrze wiesz, że nie masz mnie za co przepraszać. Po prostu daj nam szansę, Maddie. Wiem, że nie zawsze się między nami układało, zdaję sobie sprawę, że za mało o sobie wiemy, ale mogę cię zapewnić, że będę dla ciebie oparciem w najtrudniejszych chwilach i nie ucieknę, chociażby nie wiem, jak się wszystko waliło i rozpadało.
-Mój ojciec wiedział, co robi. Znał cię najlepiej, prawie wychował, jak własnego syna. To nie mógłby być ktokolwiek inny. To musisz być ty, Jai - wyznała zaciskając swoje drobne piąstki na jego koszuli, aby przypadkiem nie oddalił się od niej chociażby na centymetr.
-To oznacza, że mówisz mi "tak"? - upewnił się pocierając jej ramiona.
-Tak - wyznała, a on uśmiechnął się szeroko przyciągając jeszcze bliżej swojego ciała.


*intercyza, czyli wyłączenie małżonka z praw do swojego majątku.

~~~~

   Miała to być zwyczajna ceremonia zaślubin w urzędzie. Standardowe podpisanie dokumentów związujących dwójkę młodych ludzi w małżeństwo. Jednak ten przypadek był odmienny. Los tych dwojga był zdecydowanie inny niż milionów innych par, które przechodziły tą procedurę już wieki temu, oraz osób, przed którymi dopiero stoi ta ważna chwila.
   Maddie wypowiedziała swoje słowa przysięgi stając przed Jai'em w towarzystwie sędziny oraz swojego świadka, którym była Lynn. W oczach bruneta dostrzegła pewność i zdecydowanie, kiedy jej wzrok był rozbiegany i niepewny. Wiedziała, że to co robi dzieje się w słusznej sprawie. Jednak nieprzemyślany i szybki ślub nie jest tym, o czym od zawsze marzyła. Czy kochała osobę, której właśnie wsuwała ślubną obrączkę na palec? Tego nie mogła określić. Wiedziała jednak, że gdzieś w głębi duszy Jai jest tą osobą, we właściwym miejscu, może nie do końca o właściwym czasie. Niektóre sprawy potrzebują chwili i głębszego zastanowienia. Jej nie dane było nawet pomyśleć nad swoją decyzją o małżeństwie, która miała swoje jakże ważne konsekwencje w przyszłości.
  Jai zapewniał ją, że zawsze będzie przy niej, że ją kocha. Ona jednak była pewna obaw co przyniosą im kolejne miesiące, lata.
   Kiedy chłopak wypowiedział słowa swojej przysięgi uśmiechnął się, delikatnie głaszcząc jej palce. Maddie poczuła przyjemne ciepło, które rozeszło się po jej ciele. Spojrzała w oczy bruneta i widziała w nich miłość, której na razie tak bardzo nie potrafiła mu okazać.
   James jako świadek Brooksa co chwilę wzdychał zadowolony spoglądając znacząco na Lynn. Kobieta nie potrafiła ukryć swojego uśmiechu. Wiedziała, że w końcu tej dwójce udało się dojść do porozumienia ostatecznego, a jej plan wraz z Yammouni finalnie wypadł lepiej niż sami podejrzewali.
Również mama Jai stojąca z boku przypatrywała się ceremonii z szeroko otwartymi oczami nie do końca dowierzając, co tak naprawdę się dzieje. Kilka dni temu odzyskała swojego syna, a teraz stoi na jego ślubie i próbuje zrozumieć, jak dużo ominęło ją w życiu Jai'a. W gruncie rzeczy cieszyła się, że może stać w tym miejscu i obserwować, jak jej syn wstępuje w związek małżeński z młodą kobietą, którą naprawdę zdążyła polubić. Gdyby nie Maddie może dalej tkwiłaby w Australii zastanawiając się, co tak naprawdę przyniesie jej przyszłość i czy kiedykolwiek spotka swojego syna.
   Kiedy kameralna ceremonia zakończyła się, a wszystkie dokumenty zostały podpisane w Empire Hotel odbył się uroczysty obiad, na który zostali zaproszeni najważniejsi goście i najbliższa rodzina młodej pary. Wszystko wydawało się być w porządku, gdyby nie jeden incydent, który wytrącił z równowagi młode małżeństwo.
   Oboje zostali poproszeni do biura, w którym podpisali dokumenty związane z udziałami Empire Hotel. Tak, jak zażyczył sobie tego Ian, Jai otrzymał połowę wpływów w hotelu i tym samym stał się jego współwłaścicielem. Po przeprowadzeniu tej czynności młodzi mogli udać się ponownie na przyjęcie, ale pewien incydent wzbudził podejrzenia u Brooksa.
   Kiedy tylko Maddie znalazła się na sali, Jai zaważył na zewnątrz swojego brata w towarzystwie pewnego człowieka i samego prawnika Empire. Brunet zmarszczył brwi widząc sytuację dziejącą się prze hotelem i podszedł bliżej, słysząc pojedyncze zdania padające z ust trzech mężczyzn. Wyraźnie o coś się kłócili i kiedy w stronę starszego Brooksa padł szybki strzał z pięści nieznajomego, chłopak odsunął si,ę na kilka kroków w tył i podparł ręką, aby nie upaść na chodnik. Jai momentalnie zareagował podbiegając bliżej nich.
-Co tutaj się do cholery dzieje?! - krzyknął stając między prawnikiem i nieznajomym mężczyzną, a swoim bratem.
-Jai, wracaj do środka - ostrzegł Luke wycierając z twarzy stróżkę krwi, która popłynęła z rozciętej rany.
-Co ty pieprzysz? Kim jest ten człowiek? - Zapytał wskazując na postać niskiego mężczyzny, który stał przed nim z wyraźnym grymasem niezadowolenia, a jego złość była wyczuwalna równie mocno.
   Prawnik widząc Jai'a szybko wycofał się z zamieszania i wsiadł do swojego samochodu odjeżdżając szybko w stronę swojej kancelarii. Młodszy Brooks już kompletnie nie rozumiał, co się właściwie dzieje.
-Nie powiedziałeś braciszkowi? - Zaśmiał się mężczyzna spoglądając na Luke'a z kpiną w oczach. Nadal jednak był zły, a zaciśnięte pięści gotowe były wycelować w jego twarz. - Jeszcze tutaj wrócę - zapewnił szybko wycofując się do tyłu, po czym biegiem pokonał dystans i zniknął za rokiem z pola ich widzenia.
-Kto to do cholery był i o czym mi nie powiedziałeś? - zapytał ponownie Jai podchodząc bliżej brata, a ten momentalnie cofnął się o kilka kroków w tył.
-Mam długi, Jai. Kurewsko wielkie długi - wyznał nie potrafiąc spojrzeć w oczy bruneta. - Empire Hotel miał być sprzedany, aby je spłacić.
-Słucham?! - Jai poczuł, jak jego ciało w jednym momencie słabnie, a on lada moment miał zsunąć się na ziemię.

~~~~

   Dobytek, na który pracowali Ian oraz Morris stał się w tej chwili elementem przetargu dla niektórych ludzi. Montgomery i Brooks poświęcili dla niego swoje rodziny, dzieci a nawet całe swoje życie. Czy oboje wiedzieli, jak skomplikują się sprawy po ich śmierci? Zapewne nie podejrzewali, jak bardzo. Jednak sytuacja Empire Hotel stała się już jasna. Może nie dla wszystkich. Luke Brooks został całkowicie z niczym. Pośród wszystkich tych spraw i szybkiego ślubu dla ratowania hotelu nikt nie uwzględnił w tym wszystkim Luke'a. On sam zachował się jak ostatni idiota próbując sprzedać hotel mężczyźnie, aby spłacić swoje długi, chociaż tak naprawdę nie miał żadnych udziałów.
   Kiedy starszy bliźniak opowiedział bratu swoją historię Jai nawet teraz nie potrafił zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje.
   Wraz z informacją o chorobie matki Luke'a chłopak wiedział, że musi zrobić wszystko, aby ją uratować. Pewnego dnia wybrał się do Los Angeles i po raz pierwszy w swoim życiu spotkał się z Morrisem prosząc swojego ojca o pieniądze. Mężczyzna nie uwierzył w jego historyjkę o chorobie byłej żony i matki swoich dzieci, po czym odprawił chłopaka z niczym. To właśnie wtedy Luke tak bardzo znienawidził swojego ojca przeklinając go. Problem z chorobą matki nadal był aktualny, więc Luke wpadł w towarzystwo, w które zdecydowanie nie powinien wpaść. Zawarł umowę z jednym z ludzi w gangu mafijnego w Melbourne i wykradając z nim narkotyki oboje sprzedawali je nielegalnie zgarniając wszystkie pieniądze dla siebie. Oczywiście część Brooksa przeznaczona była na leczenie matki. Tym samym chłopak popadł w długi u swojego wspólnika, a ludzie z gangu tego człowieka w końcu spostrzegli, że gnie im towar. Zażądali spłaty wykradzionych narkotyków, więc Luke stanął przyparty do ściany z nożem przy gardle, kiedy jego wspólnik chciał od niego zdobytych pieniędzy. Wszystko jednak już dawno spoczęło w rękach lekarzy, który zajęli się walką z chorobą jego matki. W taki właśnie sposób Luke wpadł w ogromny dług, który w końcu należało spłacić, dla świętego spokoju. W przeciwnym razie, jego wspólnik zagroził, że wyda Brooksa w ręce swoich mafijnych kolegów.
   Empire Hotel miało zostać sprzedane jednemu z biznesmenów, którego pieniądze w całości miały zostać przekazane w ręce wspólnika Brooksa. Sytuacja jednak była na tyle skomplikowana, że Luke nie mógł zrobić nic bez zgody Maddie. Kiedy dziewczyna postanowiła wziąć ślub z jego młodszym bratem, Luke stracił wszelkie nadzieje na zdobycie pieniędzy.
   Jai siedząc właśnie w swojej sypialni głęboko rozmyślał o wydarzeniu sprzed kilku godzin i rozmowie ze swoim bratem. Nie mógł uwierzyć, że Luke był zdolny oszukać wszystkich dookoła, aby tylko zdobyć pieniądze. Jai nie rozumiał też dlaczego chłopak już wcześniej nie wziął spłaty, jaką mu oferował i nie oddał pieniędzy w ręce swojego dłużnika. Brunet starał się też usprawiedliwić postępowanie swojego bliźniaka. Wiedział, że Luke bawił się w nielegalne interesy tylko dlatego, aby zdobyć pieniądze na leczenie ich matki. Chłopak był również zły na ich ojca, który nawet nie próbował ratować swojej byłej żony i wystawił Luke'a za drzwi. Wszystkie przedstawione mu fakty wstrząsnęły jego światem i kiedy już miał wizję na spokojną przyszłość, znowu los postanowił skomplikować mu życie.
  Kiedy Jai usłyszał ciche kroki w swojej sypialni podniósł wzrok na Maddie, która właśnie skończyła brać prysznic. Uśmiechnął się krótko i szybko przypomniał sobie, że dziewczyna była świadkiem jego rozmowy z bratem i ona sama również była wstrząśnięta postępowaniem Luke'a. Oboje uznali zgodnie, że muszą zastanowić się, co dalej zrobić. Przecież nie mogli zostawić chłopaka na cienkim lodzie. W końcu teraz byli rodziną, a rodzina powinna sobie pomagać.
-Nie myśl o tym teraz - poprosiła Maddie przeczesując włosy bruneta swoją dłonią, a od westchnął głęboko opierając czoło o jej brzuch i zamykając oczy. Zaciągnął się zapachem koszulki, którą miała na sobie i ponownie spojrzał w jej oczy.
-To nasza noc poślubna, pani Brooks - uśmiechnął się w dobrze znany jej sposób i uniósł znacząco brwi.
   Maddie pokręciła głową przewracając oczami i poczuła, jak jego palce wędrują po jej udzie podnosząc materiał koszulki do góry.
-Maddeline Brooks - powiedziała wdrapując się na jego kolana. - W życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek to powiem - zaśmiała się lekko popychając go na pościel tak, że opadł plecami na miękki materac.

____________________________________________


Tego rozdziału właściwie miało nie być, a po 23 miał pojawić się epilog, jednak nie potrafię pożegnać się z tą historią i stwierdzam, że jest jeszcze dużo wątków do wyjaśnienia. Dlatego pomęczę Was jeszcze trochę. 
Pojawia się nowa postać, czyli Skip! Nie będzie go zbyt dużo, ale zdecydowanie dużo namiesza w życiu naszych bohaterów. 
Jak myślicie? Czy Luke postąpił dobrze, czy może powinniśmy go skreślić, przekreślić i wymazać z pamięci? W końcu starał się pomóc własnej mamie. Piszcie w komentarzach, co sądzicie. Ułatwicie mi tym samym ocenę jego osoby z perspektywy głównych bohaterów. Pozdrawiam, Angie xx



16 komentarzy:

  1. Nie popieram zachowania starszego Brooksa, ale trochę go rozumiem, bo pieniądze potrzebne mu były na ratowanie matki

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że za dużo jest o tej firmie a bardzo mało o głównych bohaterach. To już 24 rozdział a zbliżeń było może z 5.
    Opowieści o tej firmie nudzą.
    Strasznie nudzą

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, nie mogłam się doczekać na ten rozdział. Jak dla mnie - najlepszy. Nie spodziewałam się, że tak polubię tę historię. Tak trzymaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co? Nie! Bardzo dobrze, że będziesz nas jeszcze 'meczyc' . Nawet nie wiesz jak mi serce przez Ciebie wali. Mini zawał kiedy przeczytałam że chciałaś dać epilog po 23. Tak bardzo to kocham, nie poradziła bym sobie gdyby to był już koniec. Dziękuję, że rozwiniesz te niektóre wątki. Skip! <3 od razu wiedziałam, że to on ^^
    No ok, Luke zachował się jak ostatni kretyn chcąc sprzedać udziały Empire Hotel... ale go rozumiem. Ich ojciec nie postąpił lepiej nie pomagając drugiemu bliźniakowi. Luke chciał dobrze, zrobił źle ale tłumaczy go choroba ich matki i nie mam mu nic za złe. Tak swoją drogą to mam nadzieje, że ich mama wyzdrowieje bo przecież muszą z Jai'em nadrobić zaległości :)
    Maddie Brooks :') nie wierzyłam, że się zgodziła. Oby Maddie go pokochała tak jak on kocha ją :( Iii... I chyba tyle chciałam powiedzieć.. Pewnie zapomniałam o czymś... Ale najważniejsze: DZIĘKUJĘ! Cudowne ff! Nie kończ go jeszcze, hah :p życzę dużo weny, chęci i czasu do pisania! Jak na razie wychodzi Ci świetnie <3
    Do następnego :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozważałam jeszcze opcję "część druga", ale stwierdziłam, że byłaby za krótka. Co do mamy bliźniaków, to ona jest już w sumie zdrowa, tylko czasami zaświeci się małe, pomarańczowe światełko, ale nie jest z nią aż tak źle, jak kiedyś. Chyba o tym wspominałam w którymś rozdziale wstecz, ale już nie pamiętam dokładnie, btw. Pewnie wyjaśnię to jeszcze, aby uspokoić też samego Jai'a, który martwi się o swoją rodzicielkę.

      Usuń
  5. kocham to ff <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ten ff *0* mój ulubiony *0* męcz ile wlezie *0* Luke no fakt zachował się niezbyt fair ale rozumiem go. Ps. Więcej zbliżeń o Parze Młodej <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jestem chora. Chora na punkcie Empire! <3 minęło w sumie 7dni od ostatniego rozdziału.... Ale dla mnie to nie jest tylko 7dni. To jest AŻ 7dni :p co Ty ze mną zrobiłaś xD czekam na next :) dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Będą kolejne rozdziały? Bardzo ciekawa historia. Podoba mi się styl twojego pisania. Liczę na kolejne części. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 25. pojawi się jeszcze w tym tygodniu.

      Usuń
  9. Opisz w 25 jak się kochają. Zrób wyjątek i opisz to jak się kochają (uprawiają seks )

    OdpowiedzUsuń