EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

środa, 26 marca 2014

Rozdział 6.

    Światło.. Przerażająco rażące światło słoneczne wpadało przez okno do pokoju Maddie. Dziewczyna leżała na swoim łóżku błagając w myślach, aby ktokolwiek zaciągnął zasłonki. Nie mogła ruszyć się z miejsca, bo każda próba otwarcia chociażby jednego oka kończyła się bólem głowy. Madeline Montgomery miała kaca. Ten stan, już dawno był przez nią zapomniany. Ostatni raz upiła się... no właśnie. Nawet sama tego nie pamięta. W jej głowie tworzyła się myśl, że obiecała sobie, iż nigdy więcej nie wypije tak dużej ilości alkoholu. Przeżywając swoje tortury, wspominała wydarzenia z dnia ubiegłego. Poznała przeuroczego chłopaka imieniem James. Poszli razem do baru. Rozmawiali, pili. Ostatnią rzeczą, jaką pamięta, to plan zadzwonienia do Lynn. Ale, czy aby na pewno do niej wtedy zadzwoniła? I jakim cudem znalazła się w Empire Hotel? Podniosła rękę, która wydawała się nienaturalnie ciężka i zbadała swój stan ogólny. Była ubrana, więc odetchnęła z ulgą. Oprócz głowy nie bolała ją żadna inna część ciała. Odważyła się w końcu unieść powieki i od razu zrezygnowana zamknęła je z powrotem. Przeturlała się na drugi koniec łóżka, którego nagle zabrakło pod jej ciałem. Wylądowała na twardej podłodze i jęknęła z bólu. Usiadła opierając głowę o materac i popatrzyła na drzwi od swojego pokoju. Wstała ciężko chwytając się za głowę i ruszyła w stronę kuchni. Oczywiście w mieszkaniu panowała pustaka. Jej tata już na pewno pracuje i nigdzie nie widać Lynn. Maddie wzięła do ust aspirynę i popiła ją dużą ilością wody. Usiadła na krześle przy stole i schowała twarz w dłonie. Nigdy więcej - pomyślała i zerknęła na zegar. Wytrzeszczyła oczy zauważając, że jest już pierwsza po południu. Ułożyła głowę na zimnym blacie stołu i zamknęła oczy. Ponownie straciła poczucie czasu, bo obudził ją dzwonek do drzwi. Wstała powili z miejsca, jednak w jej głowie lekko się zakręciło. Chwyciła się o kant stołu i odczekała, aż czarne plamki zniknął z jej pola widzenia, po czym wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. 

-Nareszcie! - Usłyszała, gdy tylko uchyliła drewnianą powłokę. - Dziewczyno, wyglądasz strasznie - usłyszała komentarz z ust przyjaciółki, która zmierzyła jej postać wzrokiem. 

-Dzięki - wymamrotała zamykając za nią drzwi. 


-Wpadłam tylko na chwilę, ponieważ mam przerwę na obiad i postanowiłam ci coś przynieś. Pewnie nic nie jadłaś - zauważyła pustą szklankę na blacie kuchennym. - Masz, to cie postawi na nogi - podsunęła pod jej nos porcelanową miseczkę. - Przepis mojej mamy. Smacznego - dodała uśmiechając się delikatnie. 


-Dzięki - westchnęła dotykając plecami oparcia krzesła. 


-Ja uciekam. Zajrzę do ciebie wieczorem - oznajmiła wstając. - I rada przyjaciółki: nie wychodź dzisiaj nigdzie. - Maddie przewróciła oczami i odprowadziła Lynn wzrokiem. 


    Po zjedzeniu pysznej potrawy skierowała się z powrotem do swojego pokoju. Uchyliła okno zasłaniając je, co sprawiło, że w pokoju zrobiło się zdecydowanie ciemniej. Włączyła ogromny wiatrak zwisający z sufitu i położyła się ponownie do łóżka. 


~~~~


    Wyszła z łazienki przeczesując palcami jeszcze wilgotne po kąpieli włosy. Usłyszała dźwięki wydobywające się z salonu, do którego od razu się udała. Wchodząc, zauważyła swoją przyjaciółkę, która siedząc na przeciw James'a odbywała z nim rozmowę. Jeśli można nazwać ich wymianę zdań rozmową. Obok siedział ojciec Maddie. Ubrany w swój garnitur przysłuchiwał się tej dwójce uśmiechając się lekko. Brązowowłosa siadła obok niego, skupiając tym samym na sobie ich uwagę. 


-O cześć kochana. Jak się czujesz? - Zapytała Lynn spoglądając na przyjaciółkę.


-Lepiej. 


-Wczoraj trochę przesadziliśmy, co? - Zapytał James rozsiadając się wygodniej na sofie.


-Trochę? - Zaśmiała się Maddie czując wzrok ojca na sobie. - Co tutaj robicie?


-Obiecałam, że przyjadę wieczorem - wyjaśniła Lynn - On oczywiście musiał przyjechać za mną. 


-Nie przyjechałem za tobą. Przyjechałem do Maddie - wyjaśnił chłopak spoglądając znacząco na Lynn, która przymrużyła swoje oczy. 


    I w tamtym samym momencie do Maddie dotarła jedna rzecz. Lynette jest zakochana w James'ie! Jej sposób patrzenia zdradzał ją niesamowicie. Pomimo, iż starała się za wszelką cenę pokazać, jak bardzo go nie lubi, brązowowłosa wiedziała doskonale, jaka jest prawda. Uśmiechnęła się szeroko, dumna ze swojego odkrycia i usiadła wygodniej na sofie.


-Tato, tak sobie pomyślałam, że dobrze byłoby, gdybym pojechała na trochę do Londynu - odezwała się po chwili skupiając na sobie przenikliwe spojrzenie ojca. - Oczywiście nie na długo - wyjaśniła szybko. - Po prostu dawno tam nie byłam i chciałabym też odwiedzić grób mamy. To już półtora roku..


-Wiem - przerwał jej - Oczywiście możesz jechać. Nie mogę ci tego przecież zabronić. Wolałbym jednak, gdybyś nie leciała tam sama. 

-Możesz na mnie liczyć, Maddie - odezwała się Lynn.


-Ja też chętnie odwiedzę Anglię. 


-Widzisz. Już nie jadę tam sama - zauważyła brązowowłosa uśmiechając się do ojca. 


-Oczywiście. Kiedy chcesz tam lecieć?


-Może pod koniec tygodnia? Zatrzymamy się w jakimś hotelu?


-Odpada, pracuję cały tydzień - oznajmiła Lynn.


-Ja mam studia w tygodniu, a raczej nie mogę ich opuszczać. 


-To może weekend? - Zaproponowała Maddie.


-Mnie pasuje - wzruszył ramionami James.


-No to cudownie! - Dziewczyna klasnęła  w dłonie i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. 


~~~~


-Stary, wyobrażasz to sobie? Ja, Londyn i dwie ślicznotki u mego boku - oznajmił rozmarzony James leżąc na sofie w salonie Jai'a.


-Taa - odezwał się brunet wpatrując się zamyślony w przyjaciela. 


    Po otrzymaniu od niego informacji o wyjeździe do Londynu poczuł się nieco dziwnie. Spójrzmy prawdzie w oczy.. Jai był po prostu zazdrosny. Jego przyjaciel od dwóch dni mówi tylko o Maddie i chodź zna ją dokładnie taki sam czas, wie o niej chyba więcej niż sam brunet. Chłopak nigdy nie zwracał większej uwagi na to, co brązowowłosa myśli o nim. Teraz jednak, bardzo obchodziło go, co myśli o Jamesie. Wpatrywał się w przyjaciela, gdy ten snuł plany związane z wyjazdem do Londynu. Gdzieś w jego głębi rodziła się malutka obawa. Znał James'a i wiedział, że chłopak skorzysta z okazji, gdy tylko taka się nadarzy, aby zbliżyć się do Maddie. A tego bardzo by nie chciał. Wiedział ile ta dziewczyna ostatnio przeszła i pamiętał, jak kiedyś została zraniona Lynn. Co prawda, dziewczyna nigdy nie przyznała się przed nikim, że zależy jej na Jamesie, lecz Jai nie musiał tego od niej usłyszeć. Jako przyjaciel wiedział to. 


-Mam nadzieje, że nie wywiniesz jakieś głupoty - oznajmił brunet bez namysłu. 


-Co? - Zapytał zaskoczony James. 


-Stary - zacytował go. - Wiemy dobrze, że lecisz na każdą ładną dziewczynę i wiemy też, że Maddie do takich dziewczyn należy. Ostrzegam tylko, że ona ostatnio dużo przeszła i nie musisz jej dokładać cierpień. 


-O co ci chodzi?


-Pamiętasz sprawę z Lynn? - Brunet postanowił przyjąć inną taktykę. - Ona naprawdę przez to cierpiała. Jeśli lecisz z nimi do Londynu, aby zbliżyć się do Maddie..


-Spokojnie - przerwał mu. - Chcę się tylko rozerwać, nic więcej. 


-Jasne - westchnął Jai - Po prostu ostrzegam. Lynn przeszło łatwo, ale Maddie..


-Wiem, stary. Doskonale wiem, o co ci chodzi - uśmiechnął się szeroko patrząc na przyjaciela, co Jai skomentował pokręceniem głowy.


-Tylko mówię, że tu chodzi o nią.


-Tylko o nią, jasne. 


    Jai postanowił nie drążyć już więcej tego tematu. Przecież Maddie jest prawie dorosła i wie, co zrobi. Próbował przekonać o tym siebie w myślach, lecz sam sobie nie wierzył.


~~~~

    Pogoda w LA była wręcz idealna. Gorące słońce, które ogrzewało miasto swoimi promieniami i rześkie powietrze sprawiały, że każdemu chciało się żyć. Nie wszystkim było to jednak dane. Ian czuł się słabo. Jego wyniki także były słabe, co zaczynało poważnie martwić Maddie. Wizja wyjazdu do Londynu odeszła w zapomnienie. Lecz nie tylko ona martwiła się stanem zdrowia właściciela Empire Hotel. Wszyscy pracownicy wraz ze współwłaścicielem proponowali mężczyźnie przerwę od pracy. Ian, chodź całkowicie tym niezadowolony, przystał na ich prośby, jednak pod jednym warunkiem. Maddie miała zająć jego miejsce na ten krótki okres. Uznał, że to dobry czas, aby dziewczyna wreszcie wdrożyła się w prowadzenie hotelu. Poruszona osłabieniem ojca, Maddie postanowiła zająć miejsce za biurkiem. W sumie, co w tym takiego trudnego? Odbierasz telefony, chodzisz na spotkania i wydajesz polecenia, które inni muszą spełnić. W razie potrzeby ma do swojej dyspozycji pomoc Amelii, która po jednym dniu miała serdecznie dosyć swoje pracy, którą w gruncie rzeczy lubiła. 


-Amelio, odwołaj to spotkanie. Ja nie dam rady - pożaliła się trzymając w prawej ręce telefon, a w lewej plik dokumentów, które miała dzisiaj omówić na spotkaniu z nowymi producentami. Sekretarka westchnęła do słuchawki telefonu. 


-Panno Montgomery, to tylko rozstrzygnięcie przetargu na najlepszą ofertę warzyw dostarczanych przez najbliższy rok do naszej hotelowej restauracji. Jestem przekonana, że poradzi sobie pani na pewno. 


-Czy nie możemy odnowić umowy z poprzednim dostawcą? - Zapytała z nadzieją.


-Przykro mi, ale poprzedni producent nie był w pełni lojalny z nami. Pan Montgomery chce jak najszybciej wybrać uczciwą firmę. 


-Dzięki tato - mruknęła pod nosem. - Oczywiście musiałeś to zostawić akurat teraz. Przecież ja się nie znam na warzywach. Wiem tylko, że gdy ładnie wyglądają podane na talerzu dobrze też smakują. 


-Coś jeszcze? - Zapytała Amelia przerywając monolog Maddie. 


-Czy będę sama na tym spotkaniu?


-Oczywiście będzie pannie towarzyszył pan Brooks. Jako współwłaściciel również ma prawo głosu. 


-To mnie pocieszyłaś - oznajmiła z lekkim sarkazmem.


-Trzymam kciuki - wyczuła w głosie Amelii uśmieszek, który pewnie malował się na jej ustach. Pięknie! Nawet sekretarka w nią nie wierzy. - Zostały dwie minuty do spotkania. Przedstawiciele firm już czekają. Powodzenia - dodała i rozłączyła się. 


   Maddie westchnęła głęboko i po chwili ciszy ruszyła do małej sali konferencyjnej łączącej biura jej ojca i Jai'a. Zobaczyła zgromadzonych już tam pięciu mężczyzn w tym bruneta, który siedział na swoim krześle. Dziewczyna zajęła miejsce obok niego i wypuściła z płuc odrobinę powietrza, które wstrzymywała. 


-Będzie dobrze - usłyszała głos Jai'a i poczuła jego rękę na swoim udzie, która delikatnie je ścisnęła. Maddie spojrzała na niego, lecz ten zajęty był już witaniem przybyłych na spotkanie mężczyzn. 

   
   Maddie skłamałaby, gdyby powiedziała, że ten czuły gest nie spodobał jej się. Poczuła się miękko. Siedziała naprzeciw nowych kontrahentów rozmyślając o ciepłej dłoni, jaka jeszcze chwilę temu dotykała jej uda. Brązowowłosa miała na sobie ołówkową spódniczkę w ciemnym kolorze, która idealnie podkreślała jej nienaganną figurę. Zatracona w błogim uczuciu, jakie towarzyszyło jej po dotyku Jai'a nie spostrzegła, kiedy wzrok zgromadzonych skupiony był tylko na niej, jakby każdy wyczekiwał jej odpowiedzi. Lekko wytrącona z zamyślenia odchrząknęła cicho spoglądając na swojego wspólnika, który uśmiechnął się szeroko i sam przeją inicjatywę przeprowadzenia konferencji. Maddie niewiele się odzywała. Jedynie wpatrywała się w bruneta będąc pod wrażeniem jego profesjonalizmu i zaangażowania w życie hotelu. Musiała przyznać, że w tamtym momencie chłopak zaczął jej imponować. 

2 komentarze:

  1. omg *.* Uwielbiam twojego bloga! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa dziękuję :D Aż mi się miło na sercu robi :)
      Rozdział powinien pojawić się w weekend.

      Usuń