Ze skupieniem wpatrywała się w treść testamentu spisaną przez jej ojca. Nie była w stanie nawet mrugnąć, chłonąc drobne literki, które docierały do jej umysłu. Była w szoku. Dopiero teraz poznała całą prawdę o Empire Hotel, a dokładniej o jego właścicielu. Z dniem śmierci Ian'a, Maddie stała się jedynym udziałowcem w spółce i zarządczą tej firmy. Od tej pory na jej barkach spoczęło całe przedsiębiorstwo, którym musiała sprawnie i efektywnie kierować, aby utrzymało swoje wysokie notowania na rynku. Przerażenie zaczęło ogarniać całe jej ciało. Jeszcze nigdy nie odczuła takiej odpowiedzialności, jak w obecnej chwili. Pomimo, iż wiedziała teraz wszystko, nie rozumiała kompletnie nic.
Empire Hotel powinien zostać w rękach spadkobierców nieżyjących już jego założycieli. Maddie nie mogła pojąć, dlaczego to ona stała się teraz jego właścicielką. Jedyną właścicielką. Próbowała doczytać się jakichkolwiek wzmianek o udziałach Jai'a w firmie, jednak z tekstu ewidentnie wynikało, że nie miał on żadnych praw. Nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem brunet do tej pory był wspólnikiem hotelu, a teraz nim nie jest.
Pomiędzy ostatnimi stronami znajdowała się niewielka biała koperta, która wypadła na kolana dziewczyny. Od razu uniosła ją przed oczy, aby lepiej się jej przyjrzeć i usłyszała ciche chrząknięcie notariusza.
-Pan Ian zapisał również dla pani ostatnią wolę, którą wiąże sytuacja prawna.
-Co to znaczy? - zapytała podnosząc na niego swój wzrok.
-Nie znam dokładnie treści listu, ale wiem, jak wygląda pani sytuacja prawna jako zarządcy tego hotelu.
-Proszę jaśniej. - upomniała go marszcząc brwi.
-Otóż pani ojciec postanowił zabezpieczyć swój dorobek życia. Wiedział, że jego córka powinna przejąc po nim firmę, jednak był związany pewną sprawą dotyczą syna drugiego założyciela. Morris Brooks zginął tragicznie i jego śmierć była zaskoczeniem dla wszystkich. Nawet dla niego samego, ponieważ nie zdążył spisać swojego testamentu i nie nadał swojemu synowi praw do majątku. Jedynym właścicielem stał się pan Ian Montgomery, a teraz jest nim pani.
-Chce mi pan powiedzieć, że Jai tak naprawdę nigdy nie był współwłaścicielem?
-Tak.
-Więc, kim był do tej pory? Przecież pracował razem z moim ojcem, prowadzili wspólnie interesy. - zastanowiła się przez chwilę.
-Pracownikiem, zatrudnionym przez pani ojca. - wyjaśnił notariusz.
-Co? - zapytała samą siebie spuszczając wzrok na testament.
Wstała od stołu odkładając na niego dokumenty i list. Zaczęła nerwowo krążyć po pomieszczeniu pocierając swoje skronie. Jai nie miał żadnych praw w hotelu. Ona stała się jedyną właścicielką Empire. Jej ojciec postanowił zabezpieczyć firmę przed nią samą. Co znajdowało się w tym liście? Myśli błądziły w jej głowie tworząc istny mętlik. Potrzebowała świeżego powietrza, którego nagle zaczynało jej brakować. Czuła, że sytuacja z minuty na minutę robi się dla niej coraz cięższa. Nie potrafiła poukładać swoich myśli, a co dopiero spraw związanych z firmą. Musiała jak najszybciej porozmawiać z brunetem.
Nie czekając na nic więcej ze strony pana McCall'a wyszła ze swojego biura i ruszyła szybkim krokiem w zamierzonym kierunku. Bez zbędnych zapowiedzi otwarła drzwi do gabinetu Jai'a i weszła do środka. Zauważyła go stojącego pod ogromnym oknem, które rozprzestrzeniało się na długość i szerokość całej ściany. Jego głowa zwisał nisko między ramionami, a jego sylwetka była przygarbiona. Dłonie schowane miał głęboko w kieszeniach swoich spodni i kiedy dostrzegł Maddie wyciągnął je i opuścił ręce wzdłuż swojego ciała. Nie był w stanie na nią spojrzeć. Wpatrywał się w podłogę, jakby miało to cokolwiek zmienić. Maddie zamknęła za sobą drzwi i oparła się o ich powierzchnię swoimi plecami. Usłyszała jego ciche westchnięcie i zacisnęła mocniej szczękę.
-Maddie..
-Widziałeś o wszystkim. - odparła
-To nie tak. - pokręcił głową.
-Co nie jest tak? Chciałeś mnie wykorzystać, aby zająć fotel właściciela? Chciałeś się mnie pozbyć? Dlatego ciągle mówiłeś, że nie nadaję się do tej pracy, że nic nie wiem, o prowadzeniu hotela? Tak strasznie chciałeś być na moim miejscu. - skrzywiła się na samą myśl.
-Maddie, posłuchaj..
-Od początku traktowałeś mnie z góry. Byłam wam wszystkim niepotrzebna, zbyteczna. Byłam jak jakiś niewygodny element, który nie pasował do całej tej idealnej układanki. - wskazała dookoła siebie.
-Przestań. - niemal krzyknął tracąc już cierpliwość. - Pomyśl chociaż raz. - postukał się palcami w skroń. - Gdyby twój ojciec nie chciał, nie przepisywał by na ciebie całego hotelu. Mógł równie dobrze zapisać cześć udziałów na mnie. Jednak tego nie zrobił.
-Skąd wiesz o testamencie? - zapytała przybierając chłodny ton.
-Od twojego ojca. - wzruszył ramionami. - Często o tym rozmawialiśmy. Nie chciał być w stosunku do mnie niesprawiedliwy, ale wiedział, że jego ostateczna decyzja nie może w żaden sposób wpłynąć na ciebie niekorzystnie. Chciał dla nas jak najlepiej.
-Jak najlepiej? Dla nas? A co ja mam teraz zrobić? Współczuć ci i z własnej woli przepisać na ciebie pół firmy, bo mój ojciec nie chciał mnie zranić tą decyzją, którą teraz ja mam podjąć?
-Nie musisz mi nic przepisywać.
-Przecież tego chcesz. Od początku chciałeś. Byłeś tak blisko fotelu właściciela, ale głupia Maddie musiała ci go zabrać z przed nosa.
-Nie wiesz o wszystkim. Ja też nie. Notariusz w dzień pogrzebu twoje ojca powiedział mi, że będziesz właścicielką hotelu tylko przez pierwsze pół roku. Potem wiąże cię jakaś wola prawna.
-List... - mruknęła do siebie.
-Przeczytałaś go? - zapytał, chociaż doskonale wiedział, że tak nie było.
Westchnął cicho i podszedł do swojego biurka. Chwycił w dłoń telefon i zadzwonił do Amelii, aby ta dostarczyła testament do jego biura. Po krótkiej chwili mecenas McCall pojawił się w pomieszczeniu i wręczył dokument Maddie. Dziewczyna usiadła przy biurku i podała testament brunetowi, który od razu zagłębił się w jego dokładną treść. Maddie wyjęła z koperty złożoną kilka razy kartkę i rozłożyła ją. Był to list napisany przez jej ojca. Spojrzała na mecenasa, który odwrócił od niego wzrok i zasiadł na jednej ze sof ustawionych w pomieszczeniu.
Dziewczyna skupiła się na treści listu. Zaczęła czytać wstęp, jaki napisał jej ojciec zwracając się do niej bezpośrednio. Opisywał w nim całe ich losy, jak poznał jej matkę, jak się w sobie zakochali, jak Maddia przyszła na świat, jaki był szczęśliwy. Dziewczyna próbowała pohamować cisnące się do jej oczu łzy. Słowa zapisane na białej kartce wzruszyły ją i jeszcze większe emocje zaczęły opanowywać jej ciało.
Kolejna część dotyczyła przyszłości dziewczyny. Ian wspomniał, że bardzo pragnął, aby stała się jego zastępczynią w hotelu. Zarzucił jej, że w obecnej chwili jest zbyt mało odpowiedzialną osobą, aby podjąć takie zadanie. Sama bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę. W liście wyraził swoją wolę dotycząca jej przyszłości i losów całej firmy. Wyjaśnił, że brunet jest najbardziej poszkodowany w całej tej sprawie. Prośba, którą odczytała zszokowała ją i wstrząsnęła.
-Co?! - odezwała się do siebie, jednak Jai i notariusz podnieśli na nią swoje spojrzenie.
-Co to za wola? - zapytał brunet odkładając testament na bok.
-Mam wyjść za ciebie za mąż. - powiedziała cicho, niemal szeptem i nie była pewna, czy chłopak usłyszał jej słowa. Wyraz jego twarzy wskazywał na to, że jednak tak.
Niezręczna cisza zapanowała między nimi. Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu i wszyscy drgnęli na swoich miejscach. Jai wcisnął niewielki przycisk i odebrał połączenie.
-Nie teraz Amelio. - odezwał się.
-Jest tutaj jakiś młody mężczyzna i twierdzi, że musi się pilnie z panem spotkać.
-Jestem zajęty. Umów go na inny dzień.
-Podobno jest to pański brat. - powiedziała, a Maddie spojrzała na bruneta zdziwionym, spojrzeniem.
-Co? - zapytał podnosząc słuchawkę do swojego ucha. - To nie możliwe.
O Boże. Tyle akcji w tym rozdziale,że mój zniszczony dzisiejszy dzień jest teraz w 100% lepszy po przeczytaniu tego. Wow. Nie spodziewałabym się "takiej" woli ojca Maddie,a i że nagle pojawi się brat Jai'a. WOW. Tylko tyle potrafię z siebie wyciągnąć. To jest świetne. Nie wiem,czy może prędzej to mówiłam,ale ta nietypowa fabuła tego fanfiction tak mnie w ciągnęła,że niecierpliwie będę czekać na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że poprawił ci dzień xx
Usuńzgadzam się z osobą na początku. Wow! to jakieś istne szaleństwo- w pozytywnym znaczeniu :)
OdpowiedzUsuńi ten list WOW
już nie moge się doczekać następnego, buzi. :)
OMG :o świetny rozdział, czekam na nn
OdpowiedzUsuń