EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

sobota, 25 października 2014

Rozdział 18.
   Wystukiwała opuszkami palców miarowy rytm o blat stołu wpatrując się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Dłuższą chwilę zastanawiała się, o co tak właściwie chce zapytać Luke'a, aby chłopk nie zraził się jej natarczywością i ciekawością. Maddie potrzebowała informacji o mamie bliźniaków, a jedyną osobą, od której mogła je otrzymać był właśnie Luke. Niestety czuła, że nie chciał on z nią współpracować i wyjawić cokolwiek o swojej rodzicielce. Przychodząc tutaj miała na celu wydobycie od niego chociażby miejsca urodzenia, aby mniej więcej określić, gdzie kobieta może się znajdować. Australia była ogromna i tylko wskazanie dokładnego miasta ułatwiało jej poszukiwania. Z nadzieją spojrzała na dopełnione przed chwilą dokumenty przez chłopaka i zawiesiła nisko ramiona będąc zawiedziona tym, co zauważyła.
-Urodziłeś się w Los Angeles? - zdziwiła się marszcząc brwi. Luke wzruszył jedynie ramionami.
-Zapewne ty też nie znasz historii rodziny Brooks, która rozstała się rok po narodzeniu bliźniaków. - stwierdził kiwając głową.
-Wiem, że mama Jai'a nie żyje.
-Co za kpina. - prychnął odchylając głowę do tyłu i wpatrując się chwilę w sufit.
-Więc?
-To naprawdę nie jest twoja sprawa, Maddie.
-Wiem, że to wasze sprawy rodzinne, ale uważam, że Jai ma prawo wiedzieć co nieco o swojej mamie.
-Ja jakoś o ojcu nie chciałem wiedzieć nic. Wystarczająco nasłuchałem się opowieści o kochanym tatusiu, który olał swoją rodzinkę dla tego przeklętego hotelu.
-Masz do niego żal, ponieważ was zostawił, to zrozumiałe...
-"Was".. wybrał sobie Jai'a i cały czas wiódł dostatnie i spokojne życie, w ogóle nie przejmując się mamą i mną. - oznajmił przez zaciśnięte zęby, ale Maddie dostrzegła pewnego rodzaju ból w jego oczach.
   W tamtej chwili zrozumiała, jak bardzo chłopak cierpiał wychowując się bez ojca. Jak ciężko musiał znosić myśl, że gdzieś na świecie ma tatę i brata, których kompletnie nie interesuje jego osoba. A przynajmniej tak mu się wydawało. Maddie była pewna, że gdyby Jai wiedział o jego istnieniu zrobiłby wszystko, aby go odnaleźć. Dziewczyna dobrze wiedziała, jak bardzo chciał znać swoją rodzicielkę.
-Nigdy nie wybaczę mu tego, co zrobił.
-Nie pomyślałeś, że wasi rodzice podjęli tą decyzje razem?
-Mama zawsze była pod jego wpływem. Ustępowała mu na każdym kroku. Nawet decyzję o rozstaniu i opieką nad dziećmi musiała podporządkować pod jego dyktando. Mimo, iż nigdy nie widziałem tego człowieka na oczy, mam w głowę obraz największego dupka.
-Nie mów tak. Nie znałeś go i nie wiedziałeś, co tak naprawdę czuł przez te wszystkie lata rozłąki.
-Nie obchodzi mnie to.
-Masz szansę odzyskać brata. Nie zmarnuj jej. - oznajmiła wstając.
   Luke spojrzał na nią z dołu i zmarszczył brwi. Brązowowłosa schowała do swojej torebki umowę i już miała ruszyć w stronę wyjścia, jednak zatrzymała się w pół kroku i odwróciła ponownie w stronę chłopaka.
-Nie myśl sobie, że jestem przeciwna twojemu przyjazdowi tutaj. Nie mam zamiaru brać niczyjej strony. Jednocześnie nie chcę stawać przed wyborami.
-O czym mówisz?
-Wkrótce się przekonasz. - westchnęła odgarniając włosy z twarzy. - Do zobaczenia Luke.
   Ruszyła wolnym krokiem w stronę wyjścia, a stukot jej obcasów odbijał się echem o drewniany parkiet. Zacisnęła usta w cienką linię będąc zawiedziona faktem, że nie dostała żadnych konkretnych informacji, jakie chciała uzyskać przychodząc tutaj.

~~~~

   Sala udekorowana jedwabnymi tkaninami, które łączyły się na środku sufitu wypełniona była po brzegi gośćmi weselnymi. Maddie weszła niepewnie przez ogromne drzwi i zajrzała do środka. W dzisiejszym dniu miał odbyć się ślub Aleksandry i jej narzeczonego. Z racji tej Maddie przez cały dzień nie widziała się z Jai'em, który od rana pogrążony był w dopinaniu wszystkiego na ostatni guzik, ponieważ jako współwłaściciel Empire Hotel organizował ślub i wesele swojej dalszej kuzynki.
   Maddie dostrzegła jednego ze swojego pracowników odzianego w pudrowo-różową koszulę i uśmiechnęła się do siebie. Dan kilka tygodniu temu obiecał, że uszyje dla niej brakujące koszule, jakie zażyczyła sobie panna młoda i słowa swojego dotrzymał. Może gnębiły go zbyt duże wyrzuty sumienia związane z tym, co wydarzyło się na pokazie mody? Może zrozumiał, że postąpił źle, podstępem wyciągając od dziewczyny projekty, nad którymi jej mama pracowała bardzo długo i bardzo ciężko?
   Kiedy cała ceremonia rozpoczęła się Maddie szybko wycofała się do tyłu, jednak poczuła czyjś opór ciała. Uniosła ku górze głowę i dostrzegła Jai'a, który wpatrywał się w nią uważnym wzrokiem.
-Nie zostaniesz? - szepnął nie chcąc przeszkadzać w ślubie.
-Nie zostałam zaproszona. - uśmiechnęła się zakładając kosmyk włosów za ucho. - Nie powinnam. - dodała. Jai wsunął ręce do kieszeni swoich spodni i nawet nie myślał odsunąć się na bok, aby zrobić jej przejście.
-Nie zobaczysz, jak wiele pracy poświęciłem w przygotowanie tej uroczystości.
-Dobrze, ale tylko chwilę. - ostrzegła unosząc do góry palec.
   Chłopak uśmiechnął się, jednak zaraz przybrał poważny wyraz twarzy. Maddie stanęła obok niego ze splecionymi palcami i zaczęła wsłuchiwać się w przemowę księdza. Kiedy para młoda wymieniała się obrączkami i składała sobie przysięgę małżeńską, dziewczyna poczuła bliskość Jai'a, który, jakby specjalnie przybliżył się do niej. Ciepło, które od niego emanowało zaczęło rozpraszać Maddie, więc przygryzła nieco wargę. Pomimo tego, iż w sali znajdowało się kilkadziesiąt innych osób, dziewczyna odczuwała obecność tylko bruneta. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak wpatruje się z nią z boku, jednak nie była w stanie podnieść wzroku i upewnić się o tym.
-Wyobrażasz sobie swój ślub, kiedy stojąc w białej sukni składasz przysięgę wybranemu przez siebie mężczyźnie, z którym chcesz spędzić resztę swojego życia? - usłyszała pytanie Jai'a i przygryzła dolną wargę przymykając na chwile oczy.
   Jego słowa przypomniały jej o woli Ian'a dotyczącej jej zamążpójścia. Wiedziała, że kiedyś nastąpi w jej życiu taki moment, kiedy stanie, jak Aleksandra, z uśmiechem na twarzy wypowiadając te wiążące do końca życia słowa. Jednak nie potrafiła tego sobie wyobrazić. Co więcej, czuła, że czas uciekał szybko spod jej palców, jak drobne ziarenka pisaku, a ona nie może zatrzymać go chociażby ma chwilę dłużej. Okoliczności i wydarzenia, jakie działy się wokół związane z braćmi Brooks tym bardziej nie ułatwiały jej życia. Maddie zdawała sobie sprawę z tego, że cała ich trójka ma prawo do udziałów w hotelu. Lecz dlaczego musiało to wiązać się z jej przyszłym życiem prywatnym? Pomimo tego, iż jej ojciec poświęcił całe swoje życie dla tego hotelu, ona nie zamierzała popełnić tego samego błędu. Czy na pewno była pewna, że był to błąd? Może w jej sytuacji okaże się, że praca pozytywnie wpłynie na rozwój wydarzeń w jej życiu osobistym. Może jej ojciec wiedział doskonale, co robi stawiając ją przed zadaniem, jakim jest poślubienie bruneta. Ale czy uwzględniał w tym wszystkim trzecią osobę, która niedawno zawitała w progi Empire Hotel?
-Chcę podejmować słuszne decyzje, Jai. - odparła w końcu i udała się do swojego biura, zostawiając na razie temat ślubu za sobą.

~~~~

   Usłyszał głośną rozmowę przeplataną donośnymi śmiechami i piskami, kiedy siedząc w swoim biurze skupiał się na pracy, jaką musiał dzisiaj wykonać. Ślub Aleksandry zakończył się poprzedniej nocy, a wczorajszy urlop Jai'a w niczym mu nie pomógł. Kac, jaki męczył go już drugi dzień po przyjęciu weselnym swojej kuzynki dawał o sobie znać nawet teraz. Dopił ostatni łyk chłodnej wody w swojej szklance i odstawiał ją z głośnym stuknięciem na blat biurka. Rozłożył ręce na całą jego szerokość i zawiesił nisko głowę oddychając głęboko, jakby miało mu to pomóc pozbyć się tępego bólu, który jeszcze obijał się w jego głowie. Westchnął głośno i ruszył wolnym krokiem w stronę drzwi zapinając guziki swojej marynarki.
   Wychodząc przed biuro dostrzegł Maddie i Amelię, które pochylały się nad biurkiem sekretarki zachwalając jakąś rzecz. Dopiero po chwili dostrzegł Lynn, która gdy tylko go zauważyła ruszyła w jego stronę z szeroko otwartymi ramionami i przytuliła go w powitalnym geście.
-Jai, jak ja się za tobą stęskniłam! - krzyknęła mu niemal do ucha powodując, że chłopak skrzywił się i momentalnie odsunął od przyjaciółki.
-Dobrze cię widzieć. - odparł z lekkim uśmiechem obserwując jej roześmianą twarz. - Gdzie się podziewałaś przed ostatnie dni?
-Poleciałam do Europy załatwić kilka spraw.
-Do Europy? Sama? - zaciekawił się, na co jej uśmiech momentalnie przygasł. Już otwierał usta, aby coś powiedzieć, kiedy dziewczyna szybko wtrąciła się w jego słowa.
-Przepraszam, że nie kupiłam dwóch biletów, ale nie wiedziałam, że chcesz polecieć tam razem ze mną. - oznajmiła mierzwiąc jego włosy i ciągnąc mocno za ich końcówki. Chłopak uśmiechnął się nazbyt szeroko i westchnął ciężko kręcąc głową. - Chodź, dla ciebie też przywiozłam mały prezent. - oznajmiła chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę pozostałych dwóch pań, które podniosły na niego swoje spojrzenia.
   Amelia odchrząknęła znacząco i przybrała formalny wyraz twarzy zasiadając sztywno na swoim fotelu i jak gdyby nigdy nic wróciła do swoich obowiązków służbowych. Zmarszczył brwi obserwując kobietę, która przecież miała prawo do swojej przerwy od pracy w ciągu dnia. Wiedział, że i tak pracuje nieprzerwanie i sumiennie wykonując swoje obowiązki.
-Podobno to najnowszy szyk mody. - oznajmiła Lynn podając mu czarne, podłużne pudełko przewiązane szeroką wstążką. Chłopak otworzył prezent i uśmiechnął się widząc krawat w tym samym odcieniu, co opakowanie.
-Dziękuje, to bardzo miłe z twojej strony. - pokiwał głową.
-Nie podoba ci się. - powiedziała z zawodem opuszczając nisko ramiona.
-Nie, nie! - zaprzeczył szybko. - Jest świetny. Dzięki. - dodał obejmując ją ramionami.
-Dziewczyny z większym entuzjazmem zareagowały na swoje upominki. Wy, faceci jesteście tacy zwyczajni w okazywaniu swoich emocji. - dodała z przekąsem.
-Umiem całkiem dobrze okazywać swoje uczucia młoda damo. - upomniał ją w dosyć nietypowy dla siebie sposób, co wywołało nie tylko u Lynn głośny śmiech. - A krawat założę przy najbliższej okazji.
-Urodziny naszej Maddie będą dobrą okazją. - zauważyła spoglądając na przyjaciółkę, której mina momentalnie zrzedła.
-Lynn przestań. - upomniała ją, a na jej rozbawioną twarz razu wstąpił smutny wyraz, co Jai od razu zauważył.
-Och, proszę cię. - Lynn chwyciła przyjaciółkę za obie dłonie. - Potrzebujesz tego przyjęcia najbardziej z nas wszystkich.
-Pragnę ci przypomnieć, że niedawno zmarł mój ojciec, Lynn. - oznajmiła chłodno.
-Ja tylko... - zaczęła Lynn widząc reakcję Maddie na jej propozycję.
-Dzień dobry wszystkim! - usłyszeli za sobą, a Jai momentalnie przewrócił oczami. Odwrócił się za siebie spoglądając na swojego brata, który zmierzał w ich stronę.
-O mój Boże! - usłyszał reakcję Lynn i ponownie przewrócił oczami tym razem wzdychając. - Czy ja o czymś nie wiem? - dodała cicho obserwując Luke'a.
   Kiedy chłopak znalazł się tuż obok nich, Lynn złączyła usta w cienką linię i otworzyła szerzej oczy. Niemal głośno pisnęła ciągnął w dół za rękę Maddie.
-Oni są podobni!
-To bliźniacy. - wyjaśniła krótko odsuwając palce przyjaciółki od swojej ręki, które niebezpiecznie zaczynały wbijać się w jej skórę. - Lynn poznaj Luke'a Brooks'a. Luke, to jest moja najlepsza przyjaciółka, Lynnette Woodsen.
-Po prostu Lynn. - dodała wyciągając przed siebie dłoń, którą chłopak uścisnął i w ostatniej chwili pochylił się do przodu i ucałował, sprawiając, że dziewczyna zachichotała głośno.
-Luke. - odparł krótko prostując się z szelmowskim uśmiechem.
-Wyjadę na chwilę, a tu tyle nowości! - oznajmiła Lynn klaszcząc w dłonie. - Musimy sobie wszystko opowiedzieć. - dodała na stronie, tak, aby tylko Maddie ją usłyszała.
-Nawet nie wiesz, ile się zmieniło od twojego wyjazdu. - westchnęła Maddie spoglądając na każdego z braci osobno.

4 komentarze:

  1. Maddie i Jai. Ich nie da się nie shippować. Nie wiem,czy to kiedykolwiek mówiłam ( może tak. Może nie. Chociaż myślę,że tak ) ale naprawdę uwielbiam tych bohaterów. Nawet Lynn,która normalnie powinna mnie irytować,ale ją też kocham! Tutaj pokazałaś nam Luke'a z mhmm.. ,,cieplejszej'' strony? Nadal nie wiem jak go określić. Taki tajemniczy typ. Myślę,że przed nami jeszcze sporo tajemnic związanymi z bohaterami. Ale jesteś cudowna. I rozdziały również będą cudowne. Czekam na następny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luke jest zdecydowanie tajemniczy, bo do końca nie wiadomo, czy jest on postacią pozytywną, czy negatywną. Tym bardziej nie możemy być pewni jego zamiarów i tego, co tak właściwie oczekuje od pozostałych bohaterów.

      Usuń
  2. Jejku, jak ja uwielbiam Maddie i Jai`a, best ship ever! ♥ Chcę ci pogratulować jednej, ważnej umiejętności. Kreowanie bohaterów. To coś, co naprawdę świetnie ci wychodzi. Za to wielkie gratulacje. Każdy z nich jest inny na swój sposób, ma własne, niepowtarzalne cechy i nie jest mdły, a to najważniejsze.
    Ciesze się, że w końcu ociepliłaś troszkę wizerunek Luke`a. Widać, że to tajemniczy bohater, którego ciężko rozgryźć. Ale ja lubię takich, hehe. Dlatego nie mogę się doczekać, aby lepiej go poznać. Pozdrawiam i życzę masę weny! x
    W wolnej chwili zapraszam do siebie. Bardzo chciałabym poznać twoją opinię :) Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. To bardzo motywuje, tym bardziej, jeżeli jest ona taka pozytywna.

      Usuń