EMPIRE FANFICTION JAI BROOKS

Opowiadanie typu fanfiction w roli głównej jai brooks!

MOJE STRONY

POLECAne strony

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 12.
    Odgłos rozmów ludzi zgromadzonych w sali odbijał się od ścian tworząc lekki hałas. Maddie siedząc przy jednym ze stolików patrzyła tępo w jeden punkt przez sobą. Swoje palce pocierała o białą serwetkę, która straciła cały swój estetyczny wygląd. Dziewczyna odrzuciła ją na środek stolika i spojrzała na swoją przyjaciółkę siedzącą obok niej. Pochłonięta była rozmową z brunetem, który co chwila spoglądał na Maddie uważnym wzrokiem. Dziewczyna potarła swoje skronie i odsunęła krzesełko, aby wstać. Tym samym zwróciła na siebie uwagę przyjaciół. Szybko powstrzymała Lynn podnosząc do góry rękę i dając znak, że potrzebuje chwili dla siebie. Ruszyła wolnym krokiem w kierunku wyjścia czując na sobie wzrok zgromadzonych na sali osób. Spuściła nisko głowę, aby część jej włosów chodź w niewielkim stopniu zakryła jej twarz. Wychodząc przed hotel zaczerpnęła świeżego powietrza. Przymknęła oczy odchylając głowę do tyłu i wsłuchując się w odgłos warkotu silników na ulicy. Nagle poczuła intensywny zapach mentolu i zmarszczyła nos. Otworzyła oczy i spojrzała w bok dostrzegając opartego o elewację budynku mężczyznę. Zaciągnął się ostatni raz swoim papierosem, po czym docisnął go butem do brukowej płyty chodnika. 
-Tutaj nie wolno palić! - odezwała się w jego stronę, jednak nieznajomy z uśmieszkiem na twarzy odwrócił się do niej tyłem i ruszył przed siebie. 
    Maddie zilustrowała jego postać i przypomniał jej się ten sam mężczyzna, którego widziała dwie godziny temu. Ruszyła za nim, a gdy ten to spostrzegł, przyspieszył kroku. Maddie zmarszczyła brwi i przystanęła nie rozumiejąc jego zachowania. Nieznajomy z pewnością przeszedł przez ruchliwą ulicę powodując odgłos klaksonów. Dziewczyna spojrzała na wejście do hotelu i w ułamku sekund postanowiła opuścić przyjęcie pożegnalne ku czci jej ojca. Zaintrygowana postacią nieznajomego mężczyzny podążyła za nim. Biegnąc przez chodnik starała się jak najbardziej zmniejszyć dystans między nimi. Kiedy nieznajomy skręcił w jedną z uliczek, Maddie nie chcąc być zauważona wychyliła się za ściany jednego z budynków i zajrzała w głąb zaułku. Dwa niewielkie czterokondygnacyjne budowle usytuowane blisko siebie tworzyły niewielkiej szerokości przejście kończąc się ślepą uliczką. Wzdłuż ściany jednego z budynków rozpięte były schody pożarowe, które kończyły się na szczycie budynku. Maddie dostrzegła na nich śledzonego mężczyznę, który zniknął po chwili z pola jej widzenia. Dziewczyna podeszła do metalowych schodów, które zaczynały się około metra nad ziemią. Musiałaby się bardzo postarać, aby wejść na nie nie uszkadzając sobie czegoś. Ponownie spojrzała w górę mrużąc oczy, aby dostrzec jakikolwiek ruch. Nagle jej wyczekiwanie przerwały wibracje wydobywające się z kieszeni jej czarnej marynarki. Chwyciła komórkę w obie dłonie i dostrzegła nazwę kontaktu do Lynn. Palcem przycisnęła czerwoną słuchawkę i wyszła na chodnik. Odszukała na elewacji budynku numeru, po czym zapisała go w telefonie. Wracając do hotelu zdała sobie sprawę, jak daleko musiała śledzić nieznajomego. Przez głowę przemknęła jej myśl, iż zaczyna wariować. Nigdy nie uganiała się za nieznajomym człowiekiem, aby pooglądać go sobie z bliska, ponieważ dziwnym trafem wydawał jej się łudząco podobny do wspólnika jej nieżyjącego ojca. Ian... automatycznie zwolniła krok przypominając sobie ostatnie miesiące. Kiedy to przyleciała do Los Angeles, kiedy zamieszkała z ojcem, kiedy zaczęła nawiązywać się pomiędzy nimi rodzicielka więź... Teraz już nigdy nie będzie mogła ponownie tego doświadczyć. A najgorszy w tym wszystkim był fakt, że została całkowicie sama. 
    Zbliżając się do hotelu zauważyła przed wejściem Lynn i Jai'a, który rozmawiali rozglądając się dookoła. Kiedy dziewczyna zauważyła Maddie od razu podeszła bliżej niej.
-Gdzie byłaś? - usłyszała jej badawczy i jednocześnie oskarżycielski głos.
-Musiałam się przewietrzyć. - powiedziała spoglądając przyjaciółce w oczy, na co ta uniosła brwi ku górze.
-Wrócę do gości. - usłyszały i obie spojrzały na bruneta, który wszedł do budynku. Lynn odwróciła się w stronę przyjaciółki i westchnęła ciężko. 
-Nic mi nie jest. 
-Nie o to chodzi. - pokręciła głową. - Nie chciałam ci o tym wcześniej mówić, ale muszę wyjechać na kilka tygodni. - usłyszała i zamarła w bezruchu.
    Od śmierci Ian'a, Maddie praktycznie nie opuszczała mieszkania Lynn. Zdała się na jej całkowitą łaskę i opiekę przez ostatnie dni. Wizja powrotu do pustego mieszkania w Empire Hotel była, jak grom z jasnego nieba. Nie była gotowa wejść do pomieszczeń, w których niedawno przebywał jej ojciec. Nie mogła tak po prostu tam być, skoro go tam nie było. 
-Lynn..- zaczęła, jednak przyjaciółka przerwała jej wypowiedź przytulając ją do siebie. 
-Wiem, kochana. To tylko dwa, góra trzy tygodnie. Jednak możesz mieszkać u mnie, ile tylko będziesz chciała. 
-Dziękuję. 
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się.
-Wezmę tylko kilka rzeczy. Pójdziesz ze mną? - zapytała, na co Lynn skinęła głową. 

~~~~

    Przekręciła klucz w drzwiach, po czym otworzyła je na oścież. Nie odważyła się jednak przekroczyć progu. Wiedziała, że obok niej stoi Lynn, czuła nawet jej lekko przyspieszony oddech, aczkolwiek ogarnęła ją pustka. 
-No więc..
-Boże, nie strasz mnie tak! - usłyszała krzyk Lynn i momentalnie odwróciła się w jej stronę. 
-Teraz to ty mnie przestraszyłaś. - oznajmiła z pretensjami - Ogarnijmy się, przecież to tylko puste mieszkanie, a nie jakiś nawiedzony dom. - odparła z pewnością i weszła do środka od razu kierując się do salonu. 
    Lynn, jak cień podążała za przyjaciółką rozglądając się dookoła, jakby pierwszy raz była w tym salonie. Maddie spojrzała na nią znacząco, co nie uszło jej uwadze, więc przysiadła na oparciu fotela.
-Pokojówki musiały tutaj zaglądać. - oznajmiła brązowowłosa wodząc palcem po czystych meblach. - Chodź. Tutaj raczej moich ciuchów nie znajdziemy. 
-Myślisz? - zapytała Lynn momentalnie doganiając dziewczynę. 
    Maddie otworzyła drzwi do swojego pokoju i od razu skierowała się w stronę garderoby. Szukając w niej torby podróżniczej przysłuchiwała się Lynn, która jakby celowo chciała zagłuszyć ciszę panującą dookoła i własne myśli, które zapewne krążyły wokół Ian'a. Brązowowłosa spakowała kilka ubrań wrzucając je do torby. Ruszyła w kierunku swojej łazienki, aby wziąć z niej najpotrzebniejsze kosmetyki. Przez ostatnie dni to Lynn musiała dzielić się z nią swoją kosmetyczką. Kiedy torba wypełniła się, Maddie usiadła obok dziewczyny spoglądając na nią, po czym zaśmiała się smutno. 
-Czuję, jakbym się wyprowadzała.
-Wrócisz tu kiedyś. Na pewno. - zapewniła ją.
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Jutro wieczorem. Poradzisz sobie. 
-Muszę. - odparła i obie usłyszały dźwięk telefonu. Lynn sięgnęła do swoich spodni po komórkę i odebrała połączenie odchodząc od przyjaciółki. 
-Tak, już idziemy. - odezwała się po krótkiej chwili do swojego rozmówcy i odsunęła telefon od ucha. - Jai nas wzywa. 
    Maddie chwyciła torbę i obie wyszył na korytarz zamykając mieszkanie na klucz. Nagle na ich drodze pojawił się James. 
-Cześć. - rzucił zatrzymując się przed nimi. - Pomóc ci? - zapytał, jednak bez oczekiwania na odpowiedź odebrał od brązowowłosej torbę z rzeczami. 
-Zaniesiemy ją do mojego samochodu. - ozjamiła Lynn z wymuszoną obojętnością, którą Maddie od razu wyczuła w jej głosie. 
-Poradzę sobie.
-Nie oddam ci kluczyków do mojego samochodu. - zaprotestowała zakładając na piersi ręce. 
-Idźcie ją zanieść oboje, skoro to dla was taki wyczyn. - oznajmiła Maddie, po czym uśmiechnęła się do nich, aby nieco osłodzić swoją wypowiedź. Nagle zrobiło jej się żal, ponieważ czuła, że przyjaciółka nie mówi jej wszystkiego. - Zostawiłam Jai'a samego z tym wszystkim. - wyjaśniła wskazując na wejście do sali. - Tylko nie odjeżdżaj beze mnie. - ostrzegła przyjaciółkę, na co ta zachichotała, jednak wypowiedź brązowowłosej była całkowicie poważna. 
    Mijając zgromadzonych ludzi, którzy rozmawiali ze sobą szukała wzrokiem znajomej jej osoby. Kiedy zauważyła bruneta stojącego do niej tyłem podeszła bliżej niego. Jai odwrócił się w jej stronę, a jego twarz wydawała się wyraźnie skupiona. 
-Maddie, to jest notariusz twojego ojca. - oznajmił wskazując ręką na mężczyznę stojącego obok. 
-My się już znamy. - skinął głową w jej stronę. 
-Pan Dylan McCall. - przypomniała sobie mężczyznę, którego poznała w dniu, kiedy to jej ojciec chciał, aby się usamodzielniła. 
-Mam obowiązek omówić z panią kwestie testamentu pani ojca. 
-Czy możemy przełożyć tą rozmowę na inny termin? 
-Oczywiście. Chciałbym jednak zauważyć, iż im szybciej pozna pani treść testamentu, tym szybciej będzie pani mogła w pełni zarządzać ojcowizną. 
-W pełni? - zmarszczyła brwi - Jestem spadkobiercą, więc śmierć mojego taty czyni mnie automatycznie właścicielem jego majątku. - mężczyzna spojrzał na bruneta, który stał nieporuszony z kamiennym wyrazem twarzy. 
-Kiedy pasuje panu termin wizyty? - zapytał Jai.
-Jutro przed południem?
-Jak najbardziej. W biurze Empire Hotel. - oznajmiła Maddie przejmując inicjatywę ze strony bruneta. 
-Czyli jesteśmy umówieni. - mężczyzna ścisnął dłoń Jai'a, po czym schylił głowę w stronę dziewczyny. - Moje szczere kondolencje. - powiedział nieco ciszej. - Znałem Ian'a od ładnych paru lat i nie mogę uwierzyć, że już go nie ma. - oznajmił, po czym wyszedł z sali.
-O co mu chodziło dokładnie z tym testamentem? - zapytała Maddie obserwując oddalającego się mężczyznę. 
-Dowiemy się jutro. A teraz oni. - wskazał podbródkiem na zgromadzonych wokół nich ludzi. 
    Maddie przełknęła ślinę, czując, jak bardzo będzie to trudne. Każdy z nich będzie jej przypominał o tym, jak cudowny był zapewne jej ojciec, jak rzetelnym i wpływowym był biznesmenem. 
-Po prostu przytakuj. Nie musisz nic opowiadać jeżeli nie chcesz. - usłyszała wskazówkę Jai'a i pokiwała głową zgadzając się z nim. 

___________________________________________
Taaaak.. wiem, że rozdziału nie było już trochę czasu, ale jestem już po maturach, więc oto jest 12! Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadnie komuś do gustu, jeżeli ktokolwiek czyta jeszcze( lub w ogóle) to opowiadanie. Pojawiła się nowa postać, która trochę urozmaici fabułę i nada kilka nowych wątków w opowiadaniu. 

4 komentarze:

  1. Zostałaś minowana do Libster Award, więcej informacji na stonie:
    http://my-life-bitch-fanfiction.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam,
    Mrs. Brooks

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie masz jeszcze zwiastunu na blogu. Zapraszam więc do mojej zwiastunowni. Zapewniam, że wykonamy zwiastuna o każdej tematyce, dostosujemy się do Twoich potrzeb i będziesz w pełni zadowolona. Pozdrawiam :) http://zwiastunowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy ulepszony spis fanfiction
    chcesz rozsławić swojego bloga? dobrze trafiłeś wyślij swoje zgłoszenie a dodamy twój blog do naszego spisu i ciesz się większą liczbą czytelników
    zapraszamy także do konkursu na bloga miesiąca lipiec
    zapraszamy
    http://youmyeverything-spisfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj trafiłam na to opowiadanie,i jestem tak podekscytowana.
    Fabuła jest zupełnie inna od tych,które często aż za często spotykam.
    Wszystkie rozdziały strasznie mi się podobały. Będę tutaj na pewno wpadać.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń